Na to czekali wszyscy kibice w Polsce, a także ci, którzy sportem interesują się tylko przygodnie. W piątek na średniej skoczni w Lahti Adam Małysz pogrążył rywali i zrewanżował się Martinowi Schmittowi za porażkę w poprzednim konkursie. Ale zwycięstwo skoczka z Wisły można oceniać nie tylko w sportowych kategoriach i być może nie ten wymiar sukcesu jest tu najważniejszy.
Żyjemy w czasach, w których świat przedstawiony w mediach jest ważniejszy od świata rzeczywistego. Obok sporu wokół przeszłości Joschki Fischera Niemcy mają spór o Borisa Beckera, a przy okazji ogólnonarodową debatę na temat wzorów osobowych lansowanych dziś w Niemczech i zmiany publicznych nastrojów. I o tym warto pomówić. Ponieważ w formach sportowych manii – jak u nas dziś wokół Adama Małysza – ujawnia się także, jak to mawiają Niemcy, duchowa sytuacja epoki.
Miarą sukcesu w sporcie oprócz zwycięstw, rekordów i medali coraz częściej są pieniądze. Magazyn „EuroBusiness” sklasyfikował właśnie sportowców Europy według uzyskanych w 2000 r. dochodów oraz stanu posiadanego majątku. Na liście nie ma Polaków.
W ostatnią sobotę stycznia 2001 r. Emmanuel Olisadebe przyleciał z Grecji (gdzie będzie grał w Panathinaikosie) i udał się na trening warszawskiej Polonii. Pożegnał się z kolegami, podziękował, bo przecież właśnie w tym zespole wyrósł na wielkiego piłkarza. Zachował się fair, ale koledzy byli nieco rozczarowani. Zabrakło bowiem czasu chociażby na małe piwo. Poloniści nazajutrz skoro świt wylatywali do miejscowości Norcia we Włoszech na obóz treningowy przed rozpoczęciem sezonu.
Puchar Świata w skokach narciarskich ma znacznie krótszą tradycję niż puchary w narciarstwie alpejskim. Bo skoki były nudne. Dopiero telewizja wyegzekwowała dramaturgię, która trzyma widzów w napięciu.
Może gdyby hymn kibiców Wisły Kraków nie uzależniał istnienia klubu od kondycji Dzwonu Zygmunta, kłopotów słynnej sekcji piłkarskiej nie przyjmowano by pod Wawelem z tak zabobonnym strachem. Serce dzwonu jednak pękło. Zaraz po tym, jak prezes Sportowej Spółki Akcyjnej Wisła nieoczekiwanie ogłosił, że zadłużonemu klubowi grozi upadek.
Pierwsze rekordy XXI wieku, wprawdzie jeszcze nie świata, ale za to słynnych skoczni narciarskich, ustanowił Polak – Adam Małysz. Już cztery lata temu uchodził za wielki talent, ale potem – po pierwszych sukcesach – przyszło pasmo zaskakujących niepowodzeń. Wydawało się, że Adam Małysz skończy jak Wojciech Fortuna – gwiazda jednego sezonu. I oto nagle polski skoczek okazuje się najlepszy na świecie, bije rekordy, ośmiesza wielkich mistrzów świata i olimpiady. Skacze tak jak jeszcze nikt przed nim.
Nikt nie wie, ile sportowych rekordów ustanowiono w XX stuleciu! Żadnych danych nie ma nawet w „Księdze Rekordów Guinnessa”. A byłby to swego rodzaju rekord rekordów. Zdaniem znawców – zebrałoby się dobre kilkadziesiąt tysięcy! W minionym wieku bowiem ludzie dosłownie oszaleli, aby udowadniać swoją coraz wyższą sprawność, zwłaszcza odkąd sport stał się doskonale płatnym zawodem. Dokąd XXI wiek przesunie granice ludzkich możliwości?
Urugwaj, Brazylia, Argentyna z Ameryki Południowej oraz Włochy, Niemcy i Anglia z Europy zwyciężały kolejno w rozgrywanych od 1930 r. mistrzostwach świata w piłce nożnej. I oto pod koniec stulecia, w 1998 r., do wielkiej szóstki futbolu doszlusowała nieoczekiwanie Francja. Odniesione w dwa lata później imponujące zwycięstwo w mistrzostwach Europy potwierdziło, że Francuzi są obecnie najlepszymi piłkarzami świata. Ale w jakim stopniu są to Francuzi?