Na Spitsbergenie zachował się rosyjsko-ukraiński mikrokosmos – Barentsburg. Dziś miasto wygląda tak, jakby ktoś przygotował wystawny obiad, ale goście wyszli tuż przed głównym daniem.
O nielegalnym przerzucie książek i jego więziennych konsekwencjach opowiada Maciej Kozłowski.
Na dalekiej Północy stanął bank przechowujący na czarną godzinę setki tysięcy nasion.
Myśliwy Harald A. Soleim ze Spitsbergenu to prawdziwy pan na fiordach. Ludzie opowiadają o nim legendy, król przyznał mu medal, a Hillary Clinton przysłała koniak.
Zaśnieżony Barentsburg na Spitsbergenie zamieszkują w zgodzie Rosjanie i Ukraińcy z Donbasu. Żyje tu też słynny ryży kocur, absolutnie nielegalnie.
Tu nie ma dróg, a psie zaprzęgi to środek transportu. Powiedzenie „zimno jak w psiarni” nabiera na Spitsbergenie zupełnie realnego znaczenia.
Arktyka przyciąga niewielu ludzi. Ale przyciąga naprawdę mocno.