Film trwa niespełna dwie i pół godziny, to dopiero połowa historii: na jej dokończenie trzeba będzie czekać prawie rok, gdy do kin trafi trzecia część pajęczej sagi.
Animowana saga o Spider-Manie przywraca wiarę w to, że wciąż można w superbohaterskiej rozrywce osiągnąć zaskakujące efekty. Jednocześnie to naprawdę niegłupia i dowcipna opowieść.
Czwarta kinowa część „Matrixa” jest filmem jednocześnie nadświadomym i niezwykle szczerym.
W komiksach i filmach Spider-Man wielokrotnie ratował Nowy Jork – ba, cały świat – przed złem. W tym roku przy okazji ocalił amerykański box office.
Bardzo możliwe, że Marvel w kolejnych filmach będzie rozwijał wątek fake newsów, niepewności, w co można wierzyć oraz braku zaufania do superbohaterów.
Komiksy i kino superbohaterskie powszechnie uznawane są za rozrywki zarezerwowane dla chłopców i mężczyzn. Wchodząca właśnie na ekrany kin „Wonder Woman” zwiastuje jednak odwrócenie tego trendu.
Człowiek Pająk powraca na ekrany w fantastycznym stylu. Nowy reżyser i nowa obsada dodały skrzydeł odlotowej serii. Nareszcie widać, dlaczego skaczący po drapaczach chmur nieokrzesany nastolatek zasłużył na miano globalnego idola.
W Stanach Zjednoczonych Spider-Man zrobił, co do niego należało: z pajęczą zwinnością wspiął się na szczyt największych filmowych przebojów sezonu. Teraz film wchodzi na nasze ekrany. Będziemy mogli się przekonać, że efektowny powrót bohatera, stworzonego równo przed 40 laty, to nie tylko triumf współczesnego kina akcji, ale znak, że wśród publiczności masowej co jakiś czas odżywa tęsknota za niezłomnymi herosami, którzy naprowadzają wykolejony świat na właściwe tory.
Spider-man był do niedawna jedynym bohaterem popularnego amerykańskiego komiksu, który nigdy nie trafił na duży ekran. Od kilkunastu dni jest nowym kasowym rekordzistą wszech czasów. W ciągu pierwszych 10 dni dystrybucji film zarobił 223 mln dol. Sukces zaskoczył wszystkich, łącznie z producentami. Amerykańscy krytycy mają nowy temat do rozważań: dlaczego Ameryka dała się schwytać w pajęczynę?