Polityczną jesień mamy w zasadzie zaplanowaną. Gdyby jeszcze udało się coś bliżej powiedzieć, kto może wygrać te podwójne wybory – i z kim ułożyć się do rządzenia.
Po tym, jak setki tysięcy młodych ludzi wzięło udział w pożegnaniu papieża, zaczęto mówić o pokoleniu JP2. To nowy twór medialny czy trwałe zjawisko? Jednorazowy wybuch religijności czy konserwatywna rewolucja? Happening czy bunt pod znakiem krzyża?
Notowania Samoobrony ponownie pną się w górę, choć w mediach o niej cicho. Wygląda na to, że Andrzej Lepper pokazał politykom nowe metody walki, a potem oddał im pole, by powycinali się nawzajem. I zrobili miejsce dla niego. Na razie wszystko idzie jak po sznurku.
Przed Polakami wiosna, a wkrótce ciężki czas wyborów, po których ma się wszystko zmienić – na lepsze, rzecz jasna, bo gorzej już być nie może.
Czy rzeczywiście Polacy są tak niezadowoleni na tym przednówku? Czy słaniają się resztkami sił ledwie odry wając kartki pozostałe do wyborów?
Stali na piedestale. Ich kariery rozwijały się pomyślnie, byli popularni, błyszczeli w towarzystwie. I nagle, jak grom z jasnego nieba, padało oskarżenie – słuszne czy nie– różnej wagi. Sława zamieniła się w niesławę. Jak w Polsce żyje się z infamią, jak radzą sobie z nią rodziny, przyjaciele?
W rodzimej publicystyce modne stało się pojęcie demokracji sondażowej. Czy wyniki ankiet odzwierciedlają głos opinii publicznej? A może to sondaże same kreują społeczną rzeczywistość i tym samym manipulują nią? Może istnieją lepsze rozwiązania pozwalające ujawnić się głosowi ludu?
W rodzimej publicystyce modne stało się pojęcie demokracji sondażowej. Czy wyniki ankiet odzwierciedlają głos opinii publicznej? A może to sondaże same kreują społeczną rzeczywistość i tym samym manipulują nią? Może istnieją lepsze rozwiązania pozwalające ujawnić się głosowi ludu?
Na ulicach, placach i skwerach trwa bój o czystą, piękną polszczyznę. Przeszkolone patrole policji i straży miejskiej pilnie nadstawiają ucha, łowiąc znajomą ordynarną frazę, której władza powiedziała twarde „nie”. Tych, którzy dobro, jakim jest język polski, traktują ze szczególnym okrucieństwem, funkcjonariusze upominają i karzą mandatami. Zatem obywatelu: uważaj, co mówisz, bo następny możesz być ty!
Powiedzmy otwarcie: brakuje dobrych historycznych opracowań lat 70. Okres ten, w porównaniu do innych etapów Polski Ludowej, jest po prostu zaniedbany. Swoisty paradoks – po angielsku opublikowano więcej książek o tamtych latach PRL niż po polsku. Wiedzę zastępują więc sentymenty.