Nasz najnowszy sondaż, przeprowadzony w powyborczy poniedziałek, pokazuje, że w drugiej turze Donald Tusk – na razie – ma prawie trzykrotnie większą przewagę nad Lechem Kaczyńskim w porównaniu do wyników pierwszej tury. Ale niczego to mu jeszcze nie gwarantuje.
W żadnych jeszcze wyborach nie było tylu sondaży co obecnie. I nie odgrywały tak dużej roli. Nigdy też frekwencja wyborcza nie była tak niska. Czy sondaże zastępują nam demokrację?
Od wyborów prezydenckich będzie zależało, czy Prawo i Sprawiedliwość dostanie wszystko na talerzu, czy też zachowana zostanie względna równowaga władzy.
Miał być pokaz sprawności, przełom, moralna odnowa, słowem – IV Rzeczpospolita. Jest ciąg dalszy kampanii, coraz bardziej zacięta walka, koalicja w zawieszeniu, a rząd – najpewniej po wyborach prezydenckich. I pytanie – czyj to będzie rząd? Możliwych jest wiele scenariuszy.
Naród wybrał Kaczyńskich. Dla wielu był to szok. Nie wiadomo dlaczego. Kaczyńscy wybrali Marcinkiewicza. Znowu szok. I też nie wiadomo dlaczego. Teraz będzie wybierał Marcinkiewicz. Znów będzie szok. Dlaczego?
Niesamowita to była prezydencka kampania. Faworyci pojawiali się, szybowali w górę, by wkrótce zniknąć. Kiedy wydawało się, że już wszystko rozstrzygnięte, wyborcy zmieniali nagle fronty i sympatie.
Prawnicy są pewni: rynek ich pracy jest chory i potrzebuje kuracji wstrząsowej. Młodzi oczekują jej z nadzieją, bo dotąd nie mieli szans. Stanowią potężną 50-tysięczną armię ludzi głodnych sukcesu.
Donald Tusk i Platforma Obywatelska uciekają, nikt nie goni – tak można najkrócej podsumować wynik czwartego wyborczego sondażu „Polityki”.