Jarosław Kaczyński stoi przed dylematem: z Ziobrą nie dostanie kilkudziesięciu miliardów euro z europejskich funduszy, bez Ziobry straci większość w Sejmie. Do tej pory szef PiS zawsze wybierał władzę. Jak będzie tym razem?
Upubliczniony przez Poufną Rozmowę mail o Zbigniewie Ziobrze, którego autorem miał być Mateusz Morawiecki, potwierdza tylko to, co dawno już o tej ekipie wiedzieliśmy. Może więc ów ZZ faktycznie ma w ręku – choćby z racji swej oberprokuratorskiej władzy – jakieś mocne asy?
Marek Kuchciński na fotel marszałka nie wrócił, do rządu nie wszedł, rok po wyborach na osłodę został szefem komisji spraw zagranicznych. Teraz sięgnął po jedną z najważniejszych funkcji w państwie. Tej nominacji towarzyszy denominacja Konrada Szymańskiego, ministra ds. europejskich.
Wracam do kwestii reparacji, bo uważam, że uchwała w jej sprawie jest źle sformułowana, niczego specjalnego nie spowoduje, a w jednym punkcie jest bardzo niebezpieczna.
Dymisję Norberta Kaczmarczyka mógłby wymusić tylko Jarosław Kaczyński, ale wymagałoby to ciężkich targów z ziobrystami.
Cztery międzynarodowe organizacje sędziowskie domagają się od TSUE unieważnienia polskiego KPO. Przekonują, że kamienie milowe lekceważą jego wyroki.
Historia ślubnego prezentu w postaci traktora dla wiceministra rolnictwa momentalnie stała się tematem dowcipów i memów – i to nie tylko zawodowych kabareciarzy. Trudno się dziwić. Ale sprawa prócz poziomu obciachowego ma poważny wymiar.
Mamy premiera, który jest zwalczany przez polityków PiS i koalicjanta, który słabnie w partii i ma sporo słabsze niż na początku kadencji notowania. Sondaże CBOS jasno pokazują, że zaufanie do premiera jest niższe niż w 2019 r., a ocena pracy rządu – bardziej krytyczna. Nie wiemy natomiast, czy Morawiecki te turbulencje przetrwa.
Parafrazując słowa prawicowego wicepremiera z lat 90.: nie jest ważne, czy w Polsce będzie kapitalizm, wolność słowa, dobrobyt. Najważniejsze, żeby Polska była pisowska.
Januszowi Kowalskiemu z racji agresywnych wypowiedzi o UE, mniejszościach czy sądach przeciwnicy polityczni lubią przypisywać łatkę pieniacza, a czasem i głupca. Kiedy jednak przyjrzeć się jego karierze, trudno o bardziej nietrafiony sąd.