Jak oczyścić Polskę z milionów ton śmieci? Rząd twierdzi, że znalazł receptę: zrobi to kosztem wolnego rynku. To gminy same zdecydują, kto będzie hurtem zbierał nasze odpady. Mieszkańcy zaś zapłacą podatek śmieciowy. Jak to robią w Pszczynie.
Polska nie spełnia unijnych wymagań przy selekcji i składowaniu odpadów komunalnych. Grożą nam za to ostre sankcje ze strony Brukseli. Rząd twierdzi, że wie, jak ten śmietnik posprzątać. Zapłacą za to głównie konsumenci.
Po jednej stronie barykady jest Ekopark, po drugiej Eko Dolina. Toczą ze sobą zażarty bój pod Trójmiastem.
Stolicy Rosji grozi kryzys, który zmieni miasto w wielkie śmietnisko. Plan ratunkowy, przyjęty przez władze Moskwy budzi kontrowersje i protesty mieszkańców
Neapol przypomina instalację szalonego artysty, który wywlókł z teatru dekoracje i obłożył je workami śmieci. Ale ten spektakl dzieje się naprawdę.
Władze Warszawy od miesięcy utrudniają życie przedsiębiorstwu, które powinny wspierać. Bo Ekon, po pierwsze – czyści stolicę z surowców wtórnych, po drugie – daje pracę niepełnosprawnym.
Polski rynek odzyskiwania odpadów to prawdziwy raj dla hochsztaplerów. Obowiązujące przepisy aż się proszą, aby je omijać. To jeden z powodów, dlaczego toniemy w śmieciach.
Wypełnione odpadami ciężarówki z Niemiec, Belgii, Holandii, Austrii, a nawet Włoch, biorą kurs na Polskę. Nielegalnie, bez zezwoleń, kpiąc z celników, straży granicznej, polskiego prawa. I kar, które nikogo nie odstraszają. Bo chociaż to wyjątkowo śmierdzący interes, można na nim dobrze zarobić.
Szwedzi zawzięcie sortują odpadki i dostarczają je do kontenerów. Powołali nawet policję śmieciową. Segregacja stała się niemal rytuałem. Wyznacza rytm dnia i pochłania całe godziny. Zyski z recyklingu przekonują nawet najbardziej opornych.