NATO zostawiło Serbię zrujnowaną. Setki samolotów zrzuciły tysiące bomb, niszczyły infrastrukturę i zabijały ludzi. Relacje wciąż się nie odbudowały, a między Belgradem i Prisztiną wyrosły pokłady nienawiści.
Kult zbrodniarzy wojny domowej w byłej Jugosławii nigdy nie wygasł. Ale dziś przestał już być wstydliwą legendą, stał się elementem oficjalnej polityki. Noże znów się ostrzą.
W Belgradzie okrzyknięto ją Lady Makbet. Mówi się, że to ona pchała męża Slobodana Miloszevicia do kariery i to z nią konsultował wszystkie decyzje.
Międzynarodowy Trybunał ds. Zbrodni w byłej Jugosławii właśnie zakończył działalność. To koniec pewnej burzliwej epoki w dziejach Europy.
Slobodan Miloszević – zanim spoczął pod lipą przed rodzinnym domem w Pożarevcu – zdążył kolejny raz skłócić wszystkich: najbliższych, władze i rodaków. Ale Serbowie mają dziś na głowie dużo poważniejsze problemy.
Najchętniej oglądanym widowiskiem telewizyjnym w Jugosławii są bezpośrednie transmisje procesu Slobodana Miloszevicia przed Trybunałem w Hadze. W cotygodniowym rankingu wydarzeń medialnych, prowadzonym przez popularną stację Studio B, widzowie już drugi raz z rzędu uznali rzecz za absolutny przebój. Tylko intelektualiści protestują nieśmiało, że to banalizacja zła.
12 lutego rozpoczyna się dyptyk procesowy ze Slobodanem Miloszeviciem w roli głównej – najpierw będzie on odpowiadał przed haskim trybunałem za serbskie zbrodnie w Kosowie, a następnie za wojnę w Chorwacji i Bośni i Hercegowinie. Wprawdzie opinia publiczna już dawno uznała Miloszevicia za winnego tragedii byłej Jugosławii, to jednak udowodnić mu kierownicze sprawstwo zbrodni będzie niezwykle trudno.
Nowe władze w Belgradzie aresztowały Slobodana Miloszevicia i postawiły mu ciężkie zarzuty, za które grozi nawet kara śmierci. Czy wystarczy, by sprawiedliwość wymierzono mu tylko w Belgradzie? Sąd nad despotą nie powinien być sądem nad Serbami, choć przez lata Miloszević miał ich masowe poparcie. Ale nie może też zamienić się w sąd nad NATO i Białym Domem za rządów Billa Clintona. Win i zbrodni reżimu Miloszevicia nie godzi się zrównywać z błędami, ignorancją i obłudą Zachodu w kwestii bałkańskiej.