Analizując rezultaty prac sejmowej komisji hazardowej trudno nie zgodzić się z opinią, że jej działaniami niestety ktoś steruje.
Gazeta Wyborcza” doniosła o nasilającym się zjawisku polegającym na tym, że do spółek Skarbu Państwa dzwonią różne osoby podające się za ministra Aleksandra Grada i domagają się podjęcia określonych decyzji bądź zawarcia konkretnych umów biznesowych. Jedna zażądała także pilnego załatwienia skrytki pocztowej w stołecznym urzędzie.
Jak słyszymy, grupa posłów PiS przeciwnych idei parytetu chce wystąpić z projektem ustawy, zgodnie z którym partie otrzymywałyby z budżetu pieniądze za to, że wprowadzają kobiety do Sejmu.
Chwilowy brak nowych afer i związanych z tymi aferami aferzystów spowodował, że media, nie mając nic lepszego do roboty, zaczęły się czepiać niewinnych ludzi.
Kilka dni temu lider Prawicy RP Marek Jurek przerwał milczenie i zadeklarował start w wyborach prezydenckich, „ponieważ nasze państwo i nasze życie publiczne potrzebuje zmian”. Tymczasem zmiany w państwie wywołane deklaracją Jurka nie są jeszcze widoczne i na razie ograniczają się do tego, że zgłoszenie swojej kandydatury zaczął rozważać także prezes PSL Waldemar Pawlak.
Ponieważ nauka gry w piłkę idzie polskim piłkarzom słabo, niektóre kluby zaczęły inwestować w szkolenia, dzięki którym gracze mogą zdobyć jakieś inne umiejętności, np. umiejętność poprawnego wypowiadania się przed kamerą.
Jest to wiadomość dobra tak z religijnego, jak i biznesowego punktu widzenia, świadczy bowiem o tym, że po okresie kryzysu polskie glazurnictwo weszło na drogę dynamicznego rozwoju, stojąc na gruncie wartości chrześcijańskich, które stara się umacniać.
Wśród wydarzeń ostatniego tygodnia jednym z ważniejszych było zgolenie wąsów przez marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego.
Skuty mrozem kraj rozpaliło odkrycie dwójki młodych polskich naukowców, którzy ustalili, że ludzkość wyłoniła się z morza 395 mln lat temu w okolicy Kielc pod postacią dwumetrowego dewońskiego tetrapoda o trójkątnych palcach.
Rozkręca się wyścig do prezydenckiego fotela i już widać, że największe szanse na zwycięstwo mają kandydaci, którzy w nim nie startują.