Na granicy Polski i Białorusi wciąż niespokojnie; w portalu braci Karnowskich czytam, że toczą się tam ciężkie walki.
Czasy mamy takie, że wychodząc z domu, człowiek nie wie, czy nie natknie się na ruskiego agenta.
Polska kolej jest od Rosji szybsza i sama, bez jej udziału, potrafi zdezorganizować na wiele godzin ruch własnych pociągów.
Polacy do niesienia pomocy politykom Konfederacji się nie garną.
Są pierwsze efekty: media informują, że na wieść o przesłuchaniach na uchodźców padł blady strach.
Wicepremier Kowalczyk zapewnił, że rząd doskonale sobie radzi z niesieniem pomocy dla uchodźców z Ukrainy.
W Przemyślu miała miejsce ofensywa narodowych sił kibolsko-dresiarskich, której celem było uwolnienie miasta od osób o ciemnym kolorze skóry.
„Ciapaki przyjechały, a miały być kobiety z dziećmi” – zakomunikowali reporterowi OKO.press kibole z Przemyśla, opowiadając o przybywających z Ukrainy obywatelach Indii, Ghany czy Nigerii, z którymi zamierzają „zrobić porządek”.
Nie dysponując Abramsami, Polska na razie musi odstraszać Rosję czym innym. Według mnie doskonale nadają się do tego niektórzy politycy Zjednoczonej Prawicy.
Sześć lat temu Polki i Polacy wstali z kolan, stając się narodem wolnym i dumnym.