Wypowiedź reżysera Grzegorza Brauna zaliczyć można do kategorii politycznego oszołomstwa. Problem w tym, że oszołomstwo przenika do głównego nurtu i przestaje przynosić wstyd.
Trzeba było dopiero filmu „Pokłosie”, aby prawica zaczęła mówić ludzkim głosem.
Jeśli Piotr mówi coś o Pawle, świadczy to głównie o Piotrze, a nie o Pawle – lubił ponoć powtarzać żydowski filozof Baruch Spinoza. Maksyma ta doskonale pasuje do ostatniego sporu wokół wypowiedzi modnego wśród zwolenników narodowej prawicy reżysera i publicysty Radia Maryja.
Mówią, że nie są komunistami, ani skrajnymi lewakami. Że nienawidzą nacjonalizmu, totalitaryzmów i skrajnej prawicy. Że kochają Polskę i zawsze staną w jej obronie. Często nazywani Antifą. Kim są polscy antyfaszyści, którzy wśród innych grup przemaszerują przez Warszawę 11 listopada?
Sobotnia demonstracja prawicy pod hasłem „Obudź się, Polsko!” ma być – zgodnie z maksymą twórcy thrillerów Alfreda Hitchcocka – trzęsieniem ziemi, po którym napięcie powinno nieustannie rosnąć.
Czy w Polsce znaleźliby się wyborcy partii skrajnie prawicowych?
Na prawicy trwa ożywiona dyskusja o dopuszczalności chamstwa w walce politycznej.
Cała dzisiejsza polityka, w tym prawicowa, jest zimna i wyrachowana. Kto zatem próbuje zrozumieć prawicę przez pryzmat smoleńskiego szaleństwa, popełnia duży błąd. Bo miesza taktykę ze stanem umysłu. Kłopot z prawicą jest inny. Ona nie zwariowała, po prostu się myli.
Przedstawiamy polsko-polski słownik wyrazów skradzionych, przejętych, czasami niemal na wyłączność, przez narodowo-katolicką prawicę.
Wierzą w pancerną brzozę, samobójstwo gen. Petelickiego i tzw. normalny kraj. Krytycy nazywają ich szyderczo lemingami. Ale to rodząca się klasa nowych, konserwatywnych mieszczan, ani prawicowych, ani lewicowych.