Warto wrócić do Porozumień Sierpniowych 31 sierpnia 1980. W tym roku będziemy obchodzić ich 40. rocznicę.
Górnicy protestują, NIK punktuje PGG, a na zwałach przy kopalniach leżą dziś góry polskiego węgla. Każdy rząd się na nim potyka. PiS też.
Strajkujący na Wybrzeżu w sierpniu 1980 r. musieli czymś zająć czas. Jak wyglądała codzienność ponad miliona osób zaangażowanych w największy protest w PRL?
Walka o prawdziwy obraz Sierpnia ’80 nie jest jedynie sporem o historię. Jest też po prostu obroną pamięci zacnych ludzi. A w końcu ma też znaczenie polityczne.
Rozpoczęcie strajku w Stoczni im. Lenina w sierpniu 1980 r. nie było jeszcze historycznym przełomem. Prawdziwa rewolucja zaczęła się w chwili, kiedy Lech Wałęsa ogłosił zakończenie protestu i kazał ludziom wracać do domu.
Na Lecha Wałęsę po jednej stronie bramy przez cały dzień mówią Bolek, z pogardą i pluciem, a po drugiej stronie mówią Lechu, z szacunkiem i brawami.
Rozmowa z Janem Jagielskim, lekarzem, artystą plastykiem, synem wicepremiera Mieczysława Jagielskiego, sygnatariusza Porozumień Sierpniowych ze strony partyjno-rządowej.
Strajki w 1980 r. można uznać za polską wersję zburzenia Bastylii, a to, co nastąpiło po nich, za Wielką Rewolucję Solidarności.
Spór o to, kto ma prawo czcić rocznicę Sierpnia’80, jest w istocie walką z fałszowaniem polskiej historii.
Zmarły 31 maja Tadeusz Jedynak był w czasach pierwszej Solidarności niekwestionowanym liderem, miał posłuch, potrafił być ostry w sporach i dyskusjach. Ale lubiano go.