Bardzo czarna komedia w brytyjskim stylu.
„Korona królów” miała być powrotem do polskiego kanonu tożsamościowego, jak utrzymywali w TVP. Ale po pierwszych odcinkach trzeba zapytać: co oni wiedzą o ostatnich Piastach?
Pierwsza polska telenowela historyczna, dla której wzorem miało być tureckie „Wspaniałe stulecie” i której rządy w ramówce publicznego nadawcy prezes TVP wieszczy na najbliższe kilkanaście lat, po koronie Piastów widzowie mają oglądać korony kolejnych polskich królów.
Wrócił jeden z najpopularniejszych seriali w historii telewizji. 4 stycznia Fox pokazał kolejny, drugi sezon w tym „nowym rozdaniu”.
Rozmowa z twórcami wizjonerskiego serialu Netfliksa „Czarne lustro” Charliem Brookerem i Annabel Jones o nowym sezonie, przewidywaniu przyszłości i strachu przed technologią.
Ważną rolę w całej intrygującej i sprawnie opowiedzianej historii odgrywa pobliska elektrownia jądrowa.
Kilka dni po tym, jak sieć obiegły plotki o możliwych negocjacjach dotyczących serialu z akcją osadzoną w Tolkienowskim Środziemiu, mamy oficjalne potwierdzenie: Amazon nakręci kilka sezonów produkcji, a może i dodatkowe spin-offy.
Ogląda się to klimatyczne „preludium do Trzeciej Rzeszy” świetnie.
Mniej jest tym razem nostalgii, a więcej akcji i emocji.
W erze postprawdy i fake newsów amerykańskie seriale pytają, czym jest rzeczywistość.