Mówienie o seksie i wszelkich aspektach cielesności jest równie pociągające jak czynności z tą cielesnością związane. Co więcej, opowiadactwu nie towarzyszy żaden wysiłek ani nieprzewidziane znaczące konsekwencje. Publicznie jednak Polak posługuje się wciąż niewielkim zasobem słów. Klnie jak szewc lub dryfuje w kierunku suchych terminów medycznych. I nie pomaga dostępna bogata literatura. Kiedy trafia do lekarza od tak zwanych „dolnych partii”, nie potrafi często nazwać prawidłowo części swojego ciała. O czym to świadczy? Przede wszystkim o drobnomieszczańskiej, a potem socjalistycznej pruderii. I trochę o tym, że jaki język – taki przedmiot przezeń opisywany, czyli polski seks.
Prostytucja? To jest dziewiętnastowieczne określenie – mówi Robert. Mężczyzna, który świadczy ten rodzaj usług paniom, nie jest jakimś tam prostytutem, traktowany jest jak drogi krem: luksus z górnej półki.
Watykańska Kongregacja Nauki i Wiary wezwała katolików, a szczególnie polityków, aby stanowczo opowiedzieli się przeciwko wszelkim próbom legalizacji prawnej związków między osobami homoseksualnymi. Nie ułatwi to z pewnością przeprowadzenia w Sejmie projektu ustawy – przygotowanego właśnie przez senator Marię Szyszkowską z SLD – który przewiduje rejestrację związków osób tej samej płci oraz przyznanie im praw majątkowych i podatkowych. Tak czy inaczej, od wywołanego tematu – miejsca osób homoseksualnych w polskim społeczeństwie – nie da się uciec. A rozstrzygnięcia prawne, aby były trafne, muszą być przede wszystkim oparte na współczesnej wiedzy o istocie tej orientacji seksualnej, nie zaś na jakiejkolwiek ideologii. Tym bardziej że tej wiedzy przybywa. O tym poniżej.
Dla miłośników kina polskiego mamy dwie wiadomości, które nadeszły z Ameryki. Jedna jest dobra: na tamtejsze ekrany jesienią wejdzie „Quo vadis” Jerzego Kawalerowicza. Druga wiadomość jest zła: amerykański dystrybutor postanowił wyciąć biusty naszych artystek, prezentowane śmiało podczas uczty u Nerona.
Krytyk Vincent Canby napisał w „New York Timesie”: „Próba szczerej oceny filmów pornograficznych przypomina zawiązywanie butów podczas marszu: trudno się nie zachwiać i na moment nie stracić godnej postawy”. Słowa te warto przypomnieć w związku z plotkami o uruchomieniu pierwszego kina porno w Warszawie.
Sprawcami przemocy seksualnej wobec kobiet są w 83 proc. osoby znajome. Ponad połowa to stali partnerzy. Reszta – koledzy z dyskoteki, towarzysze podróży, kumple z niewinnego wypadu pod namiot.
Po pierwsze przełamać wstyd
Praca na etacie ze wszystkimi konsekwencjami takiego zatrudnienia czy większe pieniądze – to dylemat niemieckich prostytutek. Im akurat zajęcia nie brakuje. Co czwarty mężczyzna w Niemczech przyznaje się, że korzysta z ich usług.
Dla wielu zdrowych fakt, że niepełnosprawni umysłowo mają potrzeby seksualne jak wszyscy, jest tak zaskakujący, że skłonni są uważać te pragnienia nieomal za zboczenie. Najlepiej zabronić, reagować krzykiem albo zakazami. I nie mówić, w czym rzecz. Oni nie mają prawa tego robić. Ani o tym wiedzieć.
Czy Casanova był szczęśliwy? Zważywszy na rozległość jego erotycznych podbojów należał zapewne do najbardziej nieszczęsnych ludzi swoich czasów. Był seksoholikiem. Dziś pewnie miałby szansę trafić do grupy Anonimowych Erotomanów.