Kuriozalna sytuacja: są dwie osoby, co do których sąd stwierdził, że są winne tego samego czynu, ale tylko jedna została oskarżona i osądzona. I to nie pomyłka ani przypadek, że drugiej się upiekło. To metoda rządzenia: swoich bronić, obcych gonić.
Sebastian Kościelnik już nie przypomina dzieciaka z seicento, który przed trzema laty wjechał w konwój z premier Beaty Szydło.