To była jedna z najbardziej upolitycznionych edycji Berlinale. Wygrał niespodziewanie antykolonialny esej „Dahomey” Francuzki Mati Diop o zwrocie zrabowanych zabytków i wymazywaniu historii.
Sean Penn i Adam Driver to tylko niektóre gwiazdy, które zabłysną w Toruniu w trakcie 31. edycji festiwalu sztuki operatorskiej EnergaCamerimage – największej międzynarodowej imprezy filmowej w naszym kraju.
Kino asertywne, z polityką i poezją w tle – tak w uproszczeniu można określić zwycięskie filmy 73. edycji Berlinale. Po dwóch pandemicznych latach festiwal zaskakuje witalnością, ale i niszowym spojrzeniem na rzeczywistość.
Przyjmowanie aktorów, wywiady dla telewizji i czasopism – pod tym względem polityka władz Ukrainy jest bardzo spójna. Nie ma spotkania zbyt mało ważnego, gazety zbyt błahej, platformy za mało prestiżowej. O wojnie ma być głośno.
Oczekiwany z dużymi nadziejami nowy film Seana Penna mocno rozczarował, ale Cannes ma już swoich silnych faworytów.
Po dwuletniej przerwie wymuszonej lockdownem na Croisette wróciło życie. Nietypowo, bo w lipcu i z dwumiesięcznym opóźnieniem, we wtorek rusza największa, długo oczekiwana 74. edycja festiwalu, bez którego branża filmowa przypominała jedynie swój cień.
"Staram się pamiętać, kim jestem i skąd pochodzę. Gdy społeczeństwo daje sobie łatwo narzucić jakąś idiotyczną modę, można wstać i powiedzieć: pieprzcie się" - mówi Sean Penn, grający główną rolę w filmie „Wszystkie odloty Cheyenne’a”.