Europa boi się eboli, tymczasem w jej cieniu szerzy się jeszcze gorsza zaraza. Chodzi o rosnącą podczas synodu w Watykanie gorączkę wokół osób żyjących w związkach pozamałżeńskich.
Lubię w Polsce taki czas, jak mamy teraz, czyli przedwyborczy. Świecą, nawet nocami, wielkie słońca obietnic. Aż spać nie można z radości.
Panie redaktorze, piszę, gdyż – podobnie jak polscy biskupi – jestem zaniepokojony sposobem, w jaki w przygotowanym przez MEN elementarzu została przedstawiona rola ojca.
Po słynnym już tekście profesora Hartmana na temat kazirodztwa niedawno opinię publiczną zbulwersował zamieszczony w internecie tekst profesora Pacana, będący próbą nowego spojrzenia na ludożerstwo.
Tę rozmowę czyta się jak kryminał. Taki, który nie ustępuje książkom Stiega Larssona.
Zgodnie z oczekiwaniami prawicowych mediów, exposé Ewy Kopacz okazało się bardzo słabe, jeszcze zanim je wygłosiła, gdyż jest kpiną z Polaków i wali z niego kabaretem oraz propagandową fastrygą.
Głowa do góry, III Rzeczpospolito! Piszę poważnie, bez żadnej ironii, bo nie chodzi mi o polityków.
Jestem już w takim wieku, że płeć nie robi na mnie wrażenia. Nawet własna. Tym bardziej płeć ministra czy premiera.
Zdaniem PiS Donald Tusk jest nieudacznikiem, w dodatku mściwym, dlatego nie ma się co dziwić, że jego odejście ze stanowiska było gestem nieprzyjaznym, wymierzonym bezpośrednio w PiS i prezesa Kaczyńskiego.
Aaaaaaa… Pierzemy pierze w kurzu z pluszu – takie moje ogłoszenie drobne proponuję jako motto do wydarzeń ostatniego tygodnia. I do nich przechodzę.