W Europie nazwano to syndromem pralki i lodówki. Młodzi ludzie coraz później wyprowadzają się z domów. Tak jest wygodniej, ale nie tylko o to chodzi. To zatrzymanie się na progu dorosłości, która budzi lęk. Ten pociąg gna już tak szybko, coraz trudniej do niego wsiąść. To także lęk przed samotnością. Przekładają egzamin z samodzielności tak długo, jak się da.
W Monachium, Hanowerze i Frankfurcie jednoosobowe gospodarstwa domowe – zwane singlami – stanowią ponad połowę ogółu mieszkańców.
Mówią o sobie ze śmiechem: latawce. Latawiec to dancingowy samotnik. Wdowa, emeryt, stara panna, rozwodnik. Latawiec rozkwita na parkiecie sanatoryjnych wieczorków. Na co dzień na potańcówkowej pustelni w Krakowie chroni się w klubie u sierżanta Kubackiego. Tam, nadwątlony samotnym życiem, wyszykowany na błysk latawiec z wigorem pląsa i garnie się od nowa do miłości.
Wśród 20–24-latków co druga kobieta i trzech na każdych czterech mężczyzn jest w Polsce stanu wolnego. Oni jeszcze mają czas, ale już powinni się pospieszyć. Kiedy nie zdecydują się na założenie rodziny do 35 roku życia, zostaną – zdaniem badaczy problemu – definitywnie zaszufladkowani jako stare panny i starzy kawalerowie. Już prawie bez szans na ożenek. Wśród 40–44-latków dokładnie co szesnasta kobieta i szesnasty mężczyzna pozostaje bezżenny (jak to neutralnie i poprawnie politycznie nazywają naukowcy). Kiedyś patrzono na nich, a zwłaszcza na nie, z nutą lekceważenia, a nawet pogardy – jak na towar wybrakowany, osobników zasuszonych, kwaśnych, nie do życia... i prokreacji. Dziś coraz częściej jest to własny, świadomy wybór, zresztą coraz częstszy w skali społecznej.
W świecie nastąpiła eksplozja samotności. Pojedynczy są już potęgą w statystykach. W Polsce według ostatnich wyliczeń GUS na 12,5 mln gospodarstw domowych było 19,7 proc. jednoosobowych. Co piąte. To właśnie samotni. W Ameryce samotnych jest 24,3 proc., w Szwecji 39,6 proc., w Rosji 26,2 proc. dorosłych obywateli. Niższe wskaźniki mają tylko kraje nisko rozwinięte, a zwłaszcza muzułmańskie. We wszystkich krajach europejskich przybywa co roku ludzi żyjących w pojedynkę i trend ten zdaje się nie mieć granicy. Do samotnych z musu – klasycznych – dochodzą ci ze świadomego wyboru. Do pokrzywdzonych przez los dołączają wybrańcy losu i tacy, którzy nie potrafią się już niczym dzielić. A zwłaszcza swoim życiem. W Polsce do niedawna wszystko było nastawione na podwójność: od butelek na mleko po skierowania na wczasy i politykę prorodzinną. Ale to się zmienia. Tak jak na świecie, gdzie wytwórcy jadła i rozrywek od dawna świetnie wiedzą, że samotność to biznes. Bo samotni to rosnąca armia.
W akcie desperacji Zygmunt Duda umieścił swoje zdjęcie w kolorowej gazecie. Fotograf musiał poczekać aż nakarmi świnię, uprasuje koszulę, zgoli zarost i przeczesze włosy. Przyjaciel Zygmunta włożył do zdjęcia czapkę z daszkiem. Ukrył pod nią zmarszczki i zniecierpliwienie. "Może być rozwódka albo panna z małym dzieckiem" - pisał z kolei w ogłoszeniach Jan Wigoń. Ostatecznie mogłaby być nawet rozwódka z dużym dzieckiem. Byleby Wigoń nie musiał dłużej pić do lustra i dzielić losu przyjaciela. I trzydziestu innych kawalerów z Bełdna.