Jan Bandziarowski upiera się, że 6 września 1999 r. burmistrz miasta Osiek rzucił się na niego z półmetrowym sztyletem. Burmistrz Jacenty Słodkowski twierdzi, że nie tylko nie rzucił się na opozycjonistę Bandziarowskiego, ale - przeciwnie - przed nim uciekł. Niektórzy widzą w tym incydencie dowód na żywotność, inni - przeciwnie - na upadek lokalnej demokracji.
Najpierw rozszaleli się samorządowcy z dietami dla siebie i płacami, zwłaszcza dla marszałków sejmików, starostów, prezydentów miast. Prawda, że nie wszędzie, ale opinię publiczną to poruszyło. Teraz rozszaleli się parlamentarzyści - kto żyw zaczął tworzyć projekty ustaw ustalające maksymalne pułapy diet i płac. Rodzi się podejrzenie, że parlamentarzyści nie troszczą się o wizerunek samorządu, ale o swoje notowania.
Heraldyce polskiej potrzeba rewolucji. Do własnego herbu mają prawo od 1990 r. gminy, a teraz także powiaty i nowe województwa. W heraldyce zapanowała jednak samowolka. Gminy same projektują swoje herby, z reguły błędnie. Pisaliśmy o tym w POLITYCE 52/98. Okazuje się, że wśród samych heraldyków nie ma zgody, kto z nich ma prawo do uzdrawiania polskiej heraldyki.
Miasto stołeczne Warszawa nie będzie jednak miało zarządu komisarycznego i za cztery miesiące nowych wyborów samorządowych. Na to może przyjść czas nieco później. Koalicja AWS-UW zawarła porozumienie z SLD, dzięki czemu udało się wybrać burmistrza gminy Centrum, który jest jednocześnie prezydentem Warszawy. Został nim Paweł Piskorski, 31-letni polityk Unii Wolności.
Opinia publiczna ocenia dziś reformę samorządową przez pryzmat wysokości diet i zarobków urzędników samorządowych. Czy pazerność radnych, walka o stołki, koncentrowanie się na własnych interesach, partyjniactwo, zdążyły już skutecznie zohydzić samorząd obywatelom? Ta krytyka jest krytyką słuszną, gdy mówimy o wynaturzeniach, ale na pewno nie przekreśla ani zasadności przeprowadzenia reformy samorządowej, ani jej perspektyw. Reforma samorządowa zbyt była potrzebna państwu polskiemu, którego struktury - co udowodniła choćby powódź z 1997 r. - były drogie, niewydolne i mało skuteczne.
W ramach ćwiczeń oświatowych w mazurskiej gminie Dąbrówno odbyło się ostre strzelanie. Radni pod wodzą wójta wycelowali w jedną ze szkół podstawowych, ale pospolite ruszenie dowodzone przez nauczycieli dysponowało większą siłą ognia.
Trybunał Konstytucyjny podzielił zastrzeżenia prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, że ustawa warszawska jest niezgodna z konstytucją. Orzeczenie Trybunału jest ostateczne. W stolicy pozostaje dotychczasowy ustrój, którego zasadniczymi cechami są: niemożność wybrania burmistrza gminy Centrum będącego jednocześnie prezydentem stolicy, istnienie dwóch rad o nakładających się kompetencjach (Rady Powiatu i Rady Warszawy), bałagan w sferze finansowania usług ogólnomiejskich.
W powiecie Warszawa-Zachód 35 radnych - w tym 24 z AWS - przyznało sobie maksymalne diety w wysokości 1300 zł miesięcznie, a ponadto, w zależności od funkcji w radzie, od 200 do 1000 zł ryczałtu na dojazdy. Diety, ryczałty i inne koszty obsługi radnych pochłoną prawie 750 tys. zł z 1,1 mln zł, jakie starosta Ewa Tuzimska ma na samorządową administrację. Liczy, że uchwałę o dietach i ryczałtach radnych odrzuci sprawujący nadzór wojewoda mazowiecki. A jeśli nie, zagrozi radnym dymisją. Chce też, by radni obniżyli przyznaną jej pensję.
Dla reformy samorządowej początek nowego roku był jedynie symbolicznie godziną zero. Wraz z nią pojawiły się głównie nowe szyldy na budynkach i nowe pieczęcie na dokumentach (były na czas). Gdzieniegdzie pojawili się też nowi urzędnicy. Tylko petenci zostali ci sami.
W poniedziałek 4 stycznia starosta powiatu Środa Śląska Ferdynand Grabowiecki zasiadł w gabinecie, w którym jeszcze 31 grudnia urzędował burmistrz miasta Antoni Biszczak. Nie zmieniły się sprzęty, firany, dywan, zostało radio marki Taraban, rachityczny kwiatek i choinka. Zniknęły papiery, ale został fotel. Nowe meble będą dopiero za dwa tygodnie.