Rząd Jerzego Buzka rozpoczynając reformę terytorialną przyjął, że w Polsce powinno być 12 województw i ok. 300 powiatów. Wskutek nacisków polityków trzeba było wykroić dodatkowe 4 województwa i 80 powiatów. Dziś mówi się, że grodzkie należy połączyć z ziemskimi albo że w ogóle powiaty należy zlikwidować.
Hubert Costa z pochodzenia jest Bengalczykiem. Do Polski przyjechał w połowie lat 70. Od dwudziestu lat jest chirurgiem, od dziesięciu ma polskie obywatelstwo. Od stycznia zasiada w zarządzie województwa dolnośląskiego, desygnowany tam przez Samoobronę.
W podkarpackim samorządzie objawiła się kadrowa wszechmoc trójcy koalicyjnej SLD-PSL-Samoobrona. Koalicja jest partnerska, więc decyzje o obsadzie stanowisk podejmowane są w duchu demokracji. W tym duchu ważne stanowiska w województwie objęli m.in.: syn posłanki, jej handlowy partner, kilka osób karanych za różne przestępstwa i inni towarzysze.
Wisła to górski kurort wczasowy, miasto Jerzego Pilcha i Adama Małysza oraz jedenastu zarejestrowanych wyznań i tyluż nieformalnych społeczności religijnych. Ciągle powstają nowe.
Gdynią rządzą ludzie wywodzący się z jednej drużyny harcerskiej i komitetu obywatelskiego Solidarności. Klika – mówią jedni. Zwarta ekipa – odpowiadają drudzy.
Jeśli wierzyć opiniom wielu urzędników, warszawski Ratusz przypomina Rzym zdobywany przez barbarzyńców. Samorządowe życie toczyło się spokojnie w oczekiwaniu na Andrzeja Olechowskiego. Aż tu przyszedł kataklizm: Lech Kaczyński.
Miasto Turek ma szczęście. W mieście Turek mieszka bowiem Lucjan Filipiak, który miejscową władzę popędza do roboty.
Rządzenie nie może polegać na malowaniu krawężników, pomyślał pewnego dnia burmistrz Iławy Adam Żyliński i zaryzykował dialog ze społeczeństwem na temat prywatyzacji. Dobrzy ludzie ten dialog szczerze panu burmistrzowi odradzali przepowiadając, że może on oznaczać nadzianie się na pal.
Nie ma nieomal takiej kompromitacji, matactwa czy wręcz przestępstwa, które uniemożliwiałoby radnemu ponowne kandydowanie, a wyborcom odebrałoby chęć oddania na niego głosu. Właśnie układane są nowe listy kandydatów.
Profesor Lech Sitnik, specjalista budowy maszyn, od lat podróżuje po polskich gminach i ze zdumiewającą łatwością sprzedaje za grube pieniądze swoją bajeczną wprost receptę na pozbycie się tysięcy ton śmieci. Patent profesora do złudzenia przypomina pewne rozwiązanie zastosowane – z opłakanym rezultatem – we Włoszech i Niemczech.