Czy pięciu gdańskich gimnazjalistów zostanie sprawiedliwie osądzonych, skoro wyroki już właściwie zapadły? Skrajne wyroki. Najpierw media orzekły, że to bestie i mordercy. Teraz bliscy chłopców – wobec zastosowanych restrykcji – widzą już w nich coraz częściej tylko nieszczęsne ofiary.
Każdego tygodnia kilku młodych Polaków wiesza się, truje, podcina sobie żyły. O samobójstwie myśli w jakiejś fazie życia co trzecie dziecko – ustalono w Łodzi. Od 1991 r. liczba zamachów samobójczych zaczęła niebezpiecznie rosnąć, zwiastując nadejście tragicznej fali. I to się stało.
Wyobraźmy sobie, że edukacja szkolna to obwód elektryczny połączony szeregowo: minister, nauczyciele, rodzice i dzieci. Nie naprawi się obwodu majstrując przy jednej tylko żarówce. Tym bardziej że zepsute są wszystkie. Czego dowodem jest tragedia w gdańskim gimnazjum.
Grzegorz zarabiał w Londynie na spłatę długów. Nie dawał rady, więc ojciec przyjechał mu pomóc. Spłacili z początkiem maja. Tydzień później Grzegorz zginął pod pociągiem. Ojciec wrócił do Londynu na budowę, do pracy, by spłacić nowy dług. Za pogrzeb.
Na zdjęciu w rodzinnym domu dziecka: w tle domowa biblioteka, Lucek siedzi na fotelu, z kotem na kolanach. Chłopiec uśmiecha się, ale oczy ma bardzo smutne.
Jan Antosz pozostawił dwa listy. W pierwszym napisał, żeby nikogo nie winić i nie szukać sprawców. W drugim dziękował posłowi Janowi Szymańskiemu i sekretarce z biura za lata wspólnej pracy. Pisał, żeby się nie załamywali i dalej pracowali dla Polski.
W Poznaniu zdarzyła się tragedia – samobójczą śmiercią zginęła matka, ojczym i 10-letni Krzyś. Wszyscy o tym mówią, dzieci też. Językiem taniej sensacji, tym z telewizji, gier komputerowych i brukowców.
Ludziom potrzebny jest powód, dla którego ktoś zadał sobie śmierć. Nie można przecież umrzeć bez przyczyny. Bo co – z jakiejś niepojętej tylko emocji, z porywu, w środku życia, w zwykły wieczór, z marszu? Więc to jest możliwe? Tak. A może nawet łatwe.
Piotr był otoczony przez dorosłych. A może nawet osaczony. Nauczyciele, ksiądz, dyrektorka. Ich konflikty. Ich ambicje. Ich złe humory. Ich pochopne słowa. Jak to w szkole.