22 września 1980 r. Irak zaatakował Iran, co rozpoczęło trwającą osiem lat wojnę na wyniszczenie. Może to się wydaje zaskakujące, ale powody irackiego ataku są bardzo podobne do powodów rosyjskiej agresji na Ukrainę.
20 lat po amerykańskim ataku na reżim Saddama Husajna coraz częściej zapominamy, że religijny fanatyzm działał wówczas nie tylko po stronie muzułmanów.
Ta głupia, okrutna i rozpoczęta z fałszywych powodów oraz zakończona setkami tysięcy ofiar wojna określiła charakter pierwszych dekad XXI w. Ale po dwóch dekadach może mieć jakieś pozytywne skutki – dla nas.
Zachodnia technika i taktyka zmiażdżyły osłabioną i uzbrojoną w sowiecki sprzęt armię Iraku. Ale ta wojna odwróciła uwagę Zachodu od Rosji i dała jej setki argumentów przeciwko amerykańskiemu interwencjonizmowi. Skutki odczuwamy do dziś.
Trwające od kilku dni napięcie między Arabią Saudyjską a Iranem to kolejna odsłona konfliktu między sunnitami i szyitami. Ten podział od wieków nie daje spokoju muzułmanom. Coraz trudniej się od niego uwolnić.
Wiele czynników składa się na dzisiejsze zapóźnienie cywilizacyjne państw Bliskiego Wschodu – większość z nich ma charakter wewnętrzny i społeczny. Polska w żaden sposób nie brała udziału w tych procesach.
Uciekł z Iraku, by wieść godne życie na Zachodzie. Po drodze oszukał niemiecki wywiad, ośmieszył Colina Powella i obalił Saddama Husajna. A dziś? Człowiek, który 10 lat temu rozpętał drugą wojnę w Zatoce Perskiej, nie czuje się dobrze w roli zwykłego obywatela RFN.
Jeśli oczekujecie Państwo kolejnej tyrady potępienia amerykańskiej inwazji na Irak, której 10 rocznica właśnie minęła, to tu jej nie znajdziecie.
Parlament iracki jednogłośnie zadecydował, że członkowie partii Baas, która wspierała rządy Saddama Husajna, mogą wrócić na swoje stanowiska lub rządową emeryturę.