Paweł Dunin-Wąsowicz, nazywany „rozkosznym Piotrusiem Panem polskiego życia literackiego”, na szerokie wody wypłynął dopiero jako wydawca Doroty Masłowskiej. A przecież działa i gromadzi wokół siebie ludzi od 15 lat.
Przebojami literackimi pierwszego półrocza są u nas: kolejny tom Harry’ego Pottera, powieści Jerzego Pilcha i Katarzyny Grocholi oraz thriller Dana Browna. Z bestsellerów żyją jednak nie tylko autorzy i wydawnictwa, ale także pokaźna grupa innych osób: agentów literackich, hurtowników, specjalistów od promocji, bez których rynek książki już nie mógłby istnieć.
W większości księgarń i kiosków można kupić publikacje nacjonalistyczne i antysemickie. Z wydawania takich pism lub książek nieźle się żyje, choć niektórzy traktują działalność edytorską jako misję. Oskarżani o łamanie prawa gładko wygrywają kolejne procesy.
Nieszczęście państwowych Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych polega na tym, że mają dużo pieniędzy. To bardzo kusi tych, którzy sami nie mają nic albo niewiele. Obecnie największą szansę na przejęcie wydawnictwa ma firma Muza, której wartość jest dziesięciokrotnie mniejsza, niż WSiP ma na koncie.
Już za kilka dni każdy siedmiolatek wyciągnie z tornistra swoją pierwszą szkolną książkę. Jedną z osiemdziesięciu, wśród których mogła wybrać jego nauczycielka. Zacznie składać pierwsze słowa nie mając pojęcia, że ów moment poprzedziła prawdziwa bitwa wydawców. A walka to była nie byle jaka. Każdego roku do podziału jest bowiem podręcznikowy tort wart 650 mln zł.
Poważnymi dysputami, czytaniem poezji, ale i występami kabaretowymi fetowano w Krakowie przez trzy dni jubileusz 40-lecia istnienia katolickiego wydawnictwa Znak. Głównymi aktorami byli autorzy krakowskiej oficyny, m.in. Wisława Szymborska, Leszek Kołakowski, Norman Davies, Władysław Stróżewski, Władimir Bukowski, Leszek Balcerowicz, bp Tadeusz Pieronek, arcybiskup Józef Życiński i wielu, wielu innych.