Powodzie na południu Polski; z wielką wodą walczą też Czesi i Rumuni; drugi zamach na życie Donalda Trumpa; Putin straszy wojną z NATO; Magdalena Fręch wygrała turniej w Guadalajarze.
Alarm powodziowy ogłoszono w ponad 170 miejscowościach u naszych południowych sąsiadów. Tysiące osób nie ma prądu, ewakuowano m.in. szpital w Brnie. Wielka woda wdarła się też do Rumunii.
Międzynarodowa presja na Polskę nie maleje – zapewne będzie rosła do szczytu w Waszyngtonie, któremu potrzeba „sukcesu". W którymś momencie Warszawa może być nawet napiętnowana za opór, zwłaszcza jeśli na podarowanie Ukrainie świeżo kupionych patriotów zdecydują się Rumunia lub Szwecja.
W Brukseli ogłoszono to z dużą pompą, przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen mówiła o „dniu wielkiej dumy” dla obywateli obu państw.
Polsce niepostrzeżenie wyrósł silny konkurent. Dynamiczny, przewidywalny, szybko nadrabiający zaległości.
Rumuńscy politycy słusznie dostrzegają w tym gest uznania dla swego kraju, który jest bardzo wiernym sojusznikiem Zachodu.
Sojusz rozciągnie na południe wschodniej flanki stacjonowanie batalionowych grup bojowych. Ale misji na Ukrainie nadal nie popiera i nie zamierza formalnie zrywać deklaratywnego układu z Rosją.
Joe Biden połączył się wirtualnie z prezydentami krajów wschodniej flanki NATO. Konferencja potwierdziła poparcie USA dla wielostronnej współpracy, ale odsłoniła też różnice perspektyw, czym ona ma być.
Złoty Niedźwiedź przyznany rumuńskiemu filmowi „Bad Luck Banging or Loony Porn” jednych zaskoczył, inni uznali tę decyzję za przejaw odwagi albo nieroztropności jury. Emocje budziło też pytanie o to, co dalej z wielkimi imprezami filmowymi.
W Rumunii po 20 latach znienacka pojawiła się skrajna prawica. Podziwia Jarosława Kaczyńskiego i ma świetne warunki do burzliwego rozwoju.