Bezkarne pocałunki pod jemiołą to jedna z tradycji związanych ze świętami Bożego Narodzenia i Nowym Rokiem. Roślina towarzyszy nam od czasów pogańskich, a jej historia zawsze łączyła się z magią, czarami i intrygami.
Jak chronić cenne gatunki roślin przed wyginięciem? Najlepiej zdeponować je w banku. Na Dolnym Śląsku działa jeden z najnowocześniejszych leśnych banków genów w Europie.
Dawne magie i rytuały poszły w niepamięć, ale tu i ówdzie zachowała się tradycja potraw wiosennych, a powszechna jest troska o udział nowalijek w diecie. Wiele z nich zbierzemy sami na łąkach i w lasach.
Dobre pytania na walentynki: dlaczego prawie wszystkie róże kupowane dziś w kwiaciarniach już nie pachną. I co nauka robi, żeby znów pachniały?
Wraz z młodą marchewką, ziemniaczkami i cebulką dorastają także pospolite zielska. Odkrywamy je na nowo, gdyż mają właściwości zdrowotne, oryginalne smaki, a ich zbieranie może być równie przyjemne jak wyprawa na grzyby.
Media donoszą o kolejnych poparzeniach barszczem Sosnowskiego. W czerwcu i lipcu spotkanie z tą rośliną, przywleczoną do Polski z dawnego ZSRR, może wywołać reakcje porównywalne do oparzeń nawet III stopnia.
Odwieczny, naturalny cykl wegetacji jest zbyt powolny jak na potrzeby i wymagania polskich balkonów, działek i przydomowych ogrodów. Rośliny sprzedawane w centrach ogrodniczych i supermarketach często powstają w laboratoriach. Mnożone są przy użyciu techniki in vitro i najnowszych osiągnięć genetyki, wytwarzane według stale doskonalonych technologii, pędzone hormonami wzrostu lub traktowane preparatami skarlającymi, by wyglądały dokładnie tak, jak życzy sobie klient. Niektóre – jak surfinia – są opatentowane i strzeżone licencją. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że pelargonia z naszego balkonu wyrosła na Wyspach Kanaryjskich, a niecierpek w Izraelu. W zielonym biznesie, który wyrósł na potężny sektor rynku, nie ma rzeczy niemożliwych. Ogrody zamawia się dziś jak domy: pod klucz. I w ciągu kilku dni powstaje ogród, który wygląda, jakby rósł od zawsze. To tylko kwestia ceny.
Ziemniaki albo inaczej kartofle, pyry lub grule to ciągle podstawa wyżywienia Polaków. Każdy z nas zjada ich przeciętnie 129 kg w ciągu roku, sporą część przerabiają gorzelnie – na spirytus, a najwięcej zużywają na paszę gospodarstwa rolne. Rosnąca na ponad milionie hektarów bulwa decyduje o utrzymaniu wielu rolników. Gdy więc telewizyjne „Wiadomości” podały, że śląskie ziemniaki zaatakował nieznany dotychczas w Polsce stołbur, nadszedł czas, by przyjrzeć się bliżej losom naszej narodowej uprawy.