Wszystko zaczyna się nie od balu w pałacu księcia Mantui, lecz od pijackiej imprezy w dwóch kamperach. I właściwie nic się dalej nie zmienia – w założeniu reżysera gdańskiej inscenizacji rzecz dzieje się w zamkniętej grupie, w środowisku włóczęgów-koczowników.
Dzieło Masseneta zagościło na polskich deskach scenicznych po raz pierwszy od wieku, a na pewno pierwszy raz w Gdańsku.