Jutro Romuald Szeremietiew oficjalnie ogłosi swój start w wyścigu o prezydenturę w Warszawie.
Nieoczekiwany efekt wywołała nasza publikacja o poaferalnym życiu byłych polityków.
Afera. Nazwisko na łamach wszystkich mediów. I tak kilka tygodni, miesięcy. A potem cisza. Jak żyją politycy, do których, słusznie lub nie, przykleiła się etykieta człowieka skorumpowanego, przestępcy?
Rozmowa z Romualdem Szeremietiewem, działaczem prawicowym, byłym wiceministrem obrony narodowej
Były wiceminister obrony zniknął ze sceny politycznej w lipcu 2001 r. Najpierw artykuł w gazecie, potem szukanie dowodów. Po dwóch latach zarzuty, po czterech proces opatrzony klauzulą tajności. Ale chociaż bez wyroku, w oczach opinii publicznej już został skazany.
Dymisja wiceministra Romualda Szeremietiewa, niezależnie od korupcyjnego podtekstu sprawy, pokazała sposób zarządzania Ministerstwem Obrony Narodowej, przede wszystkim funkcjonowanie układu politycznych parytetów i tajemniczą rolę, jaką w resortach odgrywają ludzie z politycznego nadania: asystenci, doradcy. Wydaje się, że MON nie było tu wyjątkiem (do wysłania na urlop ministra łączności też przyczyniły się podejrzenia wobec jego asystenta), choć być może w MON patologia rządzenia osiągnęła stopień absurdalny.