Ten dziennik jest miejscem, gdzie próbuje przedłużyć przyjemność, jaką było dla niego bycie z matką.
Przy lekturze „Intrygi małżeńskiej”, najnowszej powieści Jeffreya Eugenidesa, od pierwszych stron nie możemy się pozbyć poczucia niejakiej irytacji. Być może jest to reakcja na próbę wskrzeszenia zarówno wiktoriańskiej tematyki, jak i XIX-wiecznego sposobu pisania.
[nie zaszkodzi przeczytać]