Dwóch żołnierzy zeznaje o ludobójczych rozkazach, rząd Mjanmy wymazuje Rohingja z map, a Parlament Europejski odwraca się od przywódczyni kraju Aung San Suu Kyi.
Sędziowie jednogłośnie uznali, że Mjanma musi zacząć chronić muzułmańską mniejszość, ale to na razie namiastka sprawiedliwości.
Siedem lat temu Aung San Suu Kyi przyleciała do Europy odebrać pokojowego Nobla. Teraz w Hadze musi bronić się przed oskarżeniami o ludobójstwo.
Tym razem się udało. Dwóch dziennikarzy agencji Reutera wyszło na wolność. Birmańczycy Wa Lone i Kyaw Soe Oo stracili 511 dni swej wolności osobistej i zawodowej. Radość.
Niestety, to już nie pierwszy raz, gdy ikona demokracji traci swój blask w oczach demokratycznego świata.
Wojskowi od 2013 r. mieli nawoływać do nienawiści przeciw muzułmanom. Wykorzystując fascynację obywateli Facebookiem, przejmowali profile krajowych gwiazd social media.
Ikona demokracji nie stanęła na wysokości zadania. Pojawiły się głosy, by odebrać Birmance Nobla, a teraz wezwanie, by zrzekła się swoich rządowych funkcji. Mało prawdopodobne, by do tego doszło.
Była opozycjonistka, a dziś premier Mjanmy Aung San Suu Kyi milczy o zbrodniach i wypędzeniach w swoim kraju. Może więc należy odebrać jej pokojowego Nobla.