Zasobny, wykształcony i dumny ze swego położenia. Kto mu dodał skrzydeł, kto zdjął z niego odium starej panny lub kawalera, kto wyposażył w ideologię pełnego atrakcji i samospełnienia życia w pojedynkę? Specjaliści od marketingu, reklamy, mediów.
Problem z poczęciem ma już co piąta para w Polsce. To niemal dwukrotnie częściej niż w poprzednim pokoleniu. W następnych – już co trzecia kobieta nie doczeka się potomka. Dziecku, którego nie ma, trzeba podporządkować związek, seks, karierę, stabilność finansową i zdrowie. Ale to nie koniec.
To naturalne, że kiedy siostra zabija siostrę, ludzie zaczynają szukać powodów. Bo najtrudniej uwierzyć, że można zabić bez przyczyny, bez wstydu, bez litości, bez poczucia winy.
Ci, którzy czują się po rozwodzie skrzywdzeni, ale i ci z uczuciem wyzwolenia, mają nadzieję, że czas uleczy rany rozstania. Niektórzy psycholodzy twierdzą, że potrzeba na to zaledwie pięciu lat. Nieprawda. Rozwód to takie zdarzenie w życiu, po którym najtrudniej dojść do siebie.
Polacy jadą za chlebem. Z jednej strony – Polska i polskie rodziny otrzymują właśnie finansowy zastrzyk bez precedensu, za którym idzie wzrost płac, konsumpcji oraz zatrudnienia. Z drugiej – zaczyna nam brakować ludzi. Dziury tworzą się w usługach, handlu, budownictwie, a przede wszystkim w medycynie i nauce. Gdyby zestawić pozytywne i negatywne skutki obecnej fali emigracyjnej, to jaki byłby bilans? I co to oznacza dla tych, co tu zostają?
Ministerstwo Sprawiedliwości planuje, aby skłóceni małżonkowie, zanim pójdą do sądu po rozwód, obowiązkowo trafiali do mediatora. I tam szukali ugody. Intencje są szlachetne, ale sam pracując jako mediator mogę powiedzieć, że to niestety zły pomysł.
Co czwarta Polka zarabia więcej niż jej partner życiowy. Co dwudziesty mężczyzna wychowuje w domu dziecko. To już drugie pokolenie, w którym Polki są lepiej wykształcone od Polaków; więcej jest pań niż panów z tytułem magistra. Mężczyźni i kobiety może nie tyle radykalnie zamieniają się rolami życiowymi, ile życie im je solidnie modyfikuje. Jedni w porzucaniu stereotypów, przypisanych płciom przez stulecia, widzą oczywiste, pozytywne i już nieodwracalne zjawisko społeczne. Inni kontrargumentują: czyż praca nie jest dla kobiet przykrą koniecznością ekonomiczną? Przecież gdyby tylko mogły, natychmiast wróciłyby do domów i swojego prawdziwego powołania – macierzyństwa? To spór o fundamentalnym znaczeniu dla polityki społecznej państwa.
Po pierwsze: matka – opiekunka, strażniczka, przyjaciółka, największy autorytet. Po drugie: kobieta – czasem domowa, często pracująca. Dopiero gdzieś na końcu, po któreś z kolei: inwalidka.
Dziadkowie są zaskoczeni. Coraz częściej byłe synowe albo konkubiny synów domagają się, by to oni płacili alimenty na dzieci. Gdy odmawiają, kobiety występują z pozwami do sądów. A te przyznają im rację.
Kiedy na dłoniach ich mężczyzn zatrzaskują się kajdanki, najpierw są przerażone, zapłakane, świat się wali. Ale to tylko moment, po chwili już wiedzą – trzeba walczyć. Robią rzeczy, o które nigdy by same siebie nie podejrzewały.