Bez względu na to, kto zostanie wybrany, trzeba pamiętać, że najlepszy nawet trener wszystkich problemów polskiego futbolu nie rozwiąże.
Mimo fatalnej gry piłkarskiej reprezentacji jej awans na przyszłoroczne mistrzostwa Europy wciąż jest możliwy. Niestety.
Fernando Santos nie sprostał zadaniu, chociaż wszystko to, co działo się wokół PZPN i drużyny, też nie pomogło. Tymczasem Albania pod kierownictwem Brazylijczyka Sylvinho rośnie z meczu na mecz.
Dzięki dwóm golom Roberta Lewandowskiego piłkarska reprezentacja Polski pokonała 2:0 Wyspy Owcze w eliminacjach do Euro 2024. Dopisanie 3 pkt w tabeli to dobra wiadomość, ale odmienionej drużyny nie zobaczyliśmy. Może poza kilkunastoma minutami w drugiej połowie.
Robert Lewandowski ma już 35 lat i musi mieć świadomość, że mimo stu kilkudziesięciu występów z orzełkiem na koszulce niczego szczególnego z reprezentacją nie osiągnie. Warto jednak posłuchać jego słów, gdy mówi, że drużynie potrzebna jest odtrutka.
Nic nie usprawiedliwia Fernando Santosa i polskich reprezentantów, którym wydawało się, że mecz skończył się po pierwszych 45 minutach. Po trzech meczach eliminacyjnych uzbieraliśmy zaledwie 3 pkt.
Można odnieść wrażenie, że główny bohater odpowiada na pytania, z którymi uprzednio się zapoznał, a jedyny niezainscenizowany moment to autentyczne wzruszenie podczas wspomnień nagle zmarłego ojca.
Nowy selekcjoner Polski Fernando Santos nie jest w gorącej wodzie kąpany, ale w jedenastce na Albanię wprowadził kilka zmian w składzie.
Fernando Santos wyrobił sobie autorytet przez lata pracy. Z jednej strony umie utrzymać dyscyplinę, a z drugiej dba o atmosferę w szatni. Duże wrażenie podczas ostatniego mundialu zrobiło posadzenie na ławce rezerwowych samego Ronaldo.
Porażkę przekuć w sukces, krytyków uznać za wrogów. Władza daje przykład, a rozgrywający polskim futbolem się uczą.