„Wybory są jedną wielką niewiadomą”, „wszystkie scenariusze są na stole”, „trzeba czekać na ruch PiS”. Po stronie opozycji nie widać jasnej strategii, co robić po niewyborach 10 maja.
Dziwna to była debata. Jakby prowadzono ją w jakimś innym świecie, w którym nie ma wielkiego kryzysu politycznego, a epidemia stała się już prawie przeszłością.
Gra zaczyna się od nowa – poinformował „Gazetę Wyborczą” szef Porozumienia Jarosław Gowin. Wybory mają odbyć się latem w powszechnym trybie korespondencyjnym, ale na zmienionych zasadach.
Wyborcza usługa pocztowa zapewne przejdzie do historii jako przykład, do czego prowadzi polityczne szaleństwo przedsiębrane w celu zachowania raz zdobytej władzy.
Czy w świetle prawa wyborczego wykluczenie Polonii z głosowania powinno być powodem do uznania wyborów za nieważne?
Jeśli uratowanie wolnościowej demokracji jest istotne, to przełknięcie Gowina nie wydaje się dużą ceną, a raczej nadarzającą się niespodziewanie okazją.
Możliwych jest kilka lub nawet kilkanaście opcji. Wybory w maju, jesienią, w przyszłym roku lub za dwa lata. Klasyczne, korespondencyjne lub mieszane. Który scenariusz jest najbardziej prawdopodobny?
Wciąż nie wiadomo, kiedy będą wybory, ale według średniej sondaży Andrzej Duda mógłby je wygrać w pierwszej turze. Przeważa zwłaszcza wśród osób, które chcą głosować w maju – pisze brytyjski politolog.
Co gdyby wybory prezydenckie odbyły się w terminie? Mimo rosnącej przewagi urzędującego prezydenta sondaże nie dają mu zwycięstwa w pierwszej turze. Nie wiadomo jednak, jak rozwój epidemii wpłynie na poparcie kandydatów – pisze brytyjski politolog.
Kandydatka na pierwszą damę lub kandydat na pierwszego dżentelmena mogą pomóc w zdobyciu głosów, ale mogą też utrudnić drogę do Pałacu Prezydenckiego. W tej kampanii partnerzy pretendentów nabrali szczególnego znaczenia.