Widząc ten brak poczucia odpowiedzialności i zwykłego wstydu wśród moich kolegów i przyjaciół w lewicowym kierownictwie, podpowiem raz jeszcze, co robić. Przestańcie robić żenadę.
W tej kampanii wyborczej szczególnie istotne były dwa czynniki: festiwal komisji śledczych oraz – nie całkiem z tym niepowiązany – szereg politycznych rozczarowań, które spotkały wyborczynie i wyborców, w szczególności tych o profilu lewicowym.
Przemysław Czarnek nazwał Roberta Biedronia „zdegenerowanym człowiekiem”; spadł śmigłowiec z prezydentem Iranu na pokładzie; premier Tusk zapowiedział budowę fortyfikacji na wschodniej granicy; prezydent Gruzji zawetowała ustawę o zagranicznych agentach; Iga Świątek znowu została królową mączki.
Grający teraz głównie na siebie i swego partnera Robert Biedroń coraz bardziej ciąży swojej formacji. I choć na lewicy mówi się o kolejnym projekcie zjednoczeniowym, stanie się to zapewne bez Biedronia i Śmiszka, którzy ponoć mają inne plany na życie.
Pokiereszowana w kolejnych wyborach Lewica już wie, że kręci się w kółko i w najlepszym razie czeka ją dalszy dryf. Ale kręcić się będzie nadal, bo ma do wyboru jedynie scenariusze złe i jeszcze gorsze.
Pod sceną zebrało się najwyżej 150 osób, a cały wieczór wyborczy trwał 14 minut. W tłumie słychać było narzekanie, że wyniki w sejmikach to porażka całej koalicji rządzącej.
Opozycja dyskutuje o podziale wpływów w nowym rządzie. Na stole pojawiło się kilka zaskakujących propozycji. Rozmowy idą świetnie, jesteśmy przygotowani do utworzenia rządu – mówił Donald Tusk.
W „normalnych czasach” już mówiłoby się o powyborczych rozliczeniach, a niezadowoleni działacze spiskowaliby przeciwko liderom. Ale czasy są inne, bo zmiana ma wymiar historyczny. Zwłaszcza dla Lewicy.
Może się okazać, że Lewica w tej kampanii nie tylko straciła ok. 4 pkt proc. poparcia, ale też wykonała ruchy, które i w przyszłości będą ją drogo kosztować.
Niedzielny marsz miał zmobilizować sympatyków opozycji do udziału w wyborach. Ale przede wszystkim dać im wiarę w zwycięstwo. No i chyba się udało.