O rządach terroru w rewolucyjnej Francji, które zakończyły się wraz ze ścięciem Robespierre’a 28 lipca 1794 r., opowiada francuski historyk Loris Chavanette.
Zwycięstwa rewolucjonistów francuskich nad pruską armią pokazały, że skuteczniejszy jest żołnierz przekonany o słuszności sprawy niż zmuszany do walki.
Alex Dumas – ojciec autora „Hrabiego Monte Christo” – był niezrównanym żołnierzem i generałem wojsk Napoleona. Mimo to nie przyznano mu Legii Honorowej. Dlaczego? Bo był czarnoskóry.
Gdy przed 220 laty rewolucyjna Francja zgilotynowała Ludwika XVI, w Wandei wybuchło powstanie. Zbuntowanej prowincji zdominowany przez jakobinów rząd zgotował straszliwą zemstę.
Był cenzorem, który postulował większą swobodę słowa i druku, katolikiem żądającym zaprzestania prześladowań protestantów, prawnikiem, który – choć skonfliktowany z monarchą – podjął się jego obrony przed Zgromadzeniem Narodowym.
Ci, którzy uważają, że elokwencja jest ważną cechą polityka, powinni pamiętać o losie markiza Mirabeau.
Równość, czyli samotność
Ostrze gilotyny spadło na szyję Maksymiliana Robespierre’a 29 lipca 1794 r. Śmierć Nieprzekupnego, będącego wcieleniem zrewoltowanej Francji i jednocześnie moderatorem wielkiego terroru, dowodziła, jak krucha granica dzieli władzę absolutną od całkowitego upadku.