Dzisiaj – głównie za sprawą ustaleń Krzysztofa Jaworskiego – wiemy już wystarczająco dużo o tym, co Jasieński robił w Rosji.
Nikt już nie pisze do przyjaciół Moskali w duchu wolności i braterstwa – dzisiaj Polak sam chce być Moskalem.
Renata Lis pisze z gniewem, czasem złośliwie, czasem sarkastycznie komentuje przymus ukrywania się jej kolejnych bohaterek.
Dawno niewidziani wujostwo przypomnieli mi się w związku z ostatnim Zjazdem Partii (tej jedynie słusznej).
Gdzie się podziała pańska kokieteria, panie prezydencie? Gdzie są niegdysiejsze śniegi?
Znokautowana przez ojczyznę, odpływam zwykle na Wschód.
Nie pozwólmy nawet symbolicznie deportować z Polski ani siebie samych, ani tych wszystkich genialnych tożsamościowych mieszańców.
Flaubert w ujęciu Renaty Lis intryguje. Autorka nie unika domysłów, często snuje niezwykle ciekawe przypuszczenia.