Rozmowa z Jego Świątobliwością Lungtok Tenpa Nima, zwierzchnikiem tybetańskiej tradycyjnej religii bon, jednym z najwyższych duchowych przywódców Tybetańczyków
Przełomowa w dziejach polskiej tolerancji i nietolerancji stała się pewna noc 1606 r., przepełniona namiętnymi rozmowami króla Zygmunta III Wazy, kaznodziei Piotra Skargi i spowiednika Fryderyka Bartscha. Jej następstwem było odrzucenie prawa zakazującego tumultów religijnych, czyli dokuczania innowiercom.
Siły zbrojne Rosji to jedna z niewielu armii świata, która od lat bez przerwy prowadzi wojnę. Jest to także jedna z niewielu współczesnych armii świata, która do niedawna nie miała kapelanów. Ale to ma się wkrótce zmienić, bo dowódcy chcą zatrudnić popów, mułłów, rabinów, lamów, a nawet hinduskich sadhu.
Ludzie wciąż tęsknią za nieśmiertelnością – czasem obsesyjnie. A i nauka zmienia podejście. Przestaje traktować pytanie o życie po śmierci jako tabu, którym po prostu nie da się sensownie zajmować. Zaczyna dostrzegać, że ludzie – także wykształceni – mogą mieć egzystencjalny problem ze śmiercią.
Awantura z powodu duńskich karykatur Mahometa czy u nas wokół magazynu ilustrowanego, który twarz piosenkarki madonny wpisał w obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, skłania do przypomnienia wielkich historycznych sporów o miejsce obrazów w religii.
Chiński komunizm chciał odesłać nauki mistrza Kongfuzi na śmietnik historii, ale sam schodzi ze sceny. Za to autorzy azjatyckiego cudu gospodarczego chętnie kłaniają się duchowi Konfucjusza. Czyżby konfucjanizm, który przez wiele wieków formował Chiny, a w XX w. wydawał się martwy, pasował do dzisiejszego globalnego kapitalizmu?
Chiński komunizm chciał odesłać nauki mistrza Kongfuzi na śmietnik historii, ale sam schodzi ze sceny. Za to autorzy azjatyckiego cudu gospodarczego chętnie kłaniają się duchowi Konfucjusza. Czyżby konfucjanizm, który przez wiele wieków formował Chiny, a w XX w. wydawał się martwy, pasował do dzisiejszego globalnego kapitalizmu?
Jak rozumieć pojęcie rozdziału Kościoła (Kościołów) od państwa? I kto na tym ma więcej do zyskania? Dzieje bojów o taką separację zaskakują zwrotami akcji i nieoczekiwanymi często zamianami ról.
Przez świat muzułmański przetoczyła się ostatnio fala gwałtownych protestów przeciwko publikacji w europejskiej prasie karykatur Mahometa. Do wyjaśnienia owego niezadowolenia nie wystarczą polityczne analizy. Warto też poznać reguły rządzące od wieków sztuką islamu.
Po 15 latach obecności religia wrosła w szkolny pejzaż. Społeczne emocje, które towarzyszyły jej wprowadzaniu, wypaliły się. Dzieci z niewierzących domów zapisują się na religię, żeby się nie wychylać. Niechodzący – a jest ich ledwie kilka procent – przeczekują w bibliotekach, bo alternatywa w postaci obiecanej etyki nie została stworzona. Ale i to już nie wywołuje protestów. Dopiero ostatnie zapowiedzi płynące z Ministerstwa Edukacji i kręgów kościelnych: pomysł wliczania religii do średniej ocen, jej obecność na maturze czy powstanie Narodowego Instytutu Wychowania, opartego na wartościach chrześcijańskich, obudziły dawne spory. Czy powróci wojna religijna?