Słupsk wydaje na religię w szkole 3,5 mln zł rocznie, a Kosakowo, wiejska gmina, 630 tys. zł. „To kolosalne pieniądze, których w budżetach wielu miejsc brakuje” – mówi Agnieszka Klikowicz-Kosior ze Świeckiej Szkoły Pomorze.
Masowe protesty w obronie praw kobiet dały nowy impuls ucieczkom z lekcji religii. Trwającym od lat, bo szkolna katecheza to często antyreklama wiedzy, wiary i wartości.
To jest dla polskiego Kościoła moment przełomowy. Właśnie dostał rachunek za wieloletnie związki z władzą. I to wystawiony przez pokolenie młodych.
Rodzice dzieci, które nie chodzą na religię, co roku we wrześniu przechodzą przez tę samą batalię ze szkołami, w których katecheza jest domyślnie dla wszystkich uczniów.
To już nawet nie jest walka o rząd dusz. Ta została przegrana. To walka o etaty, statystyki, ideologiczny wpływ na szkołę. Jeśli MEN posłucha abp. Skworca, można składać serdeczne wyrazy współczucia katechetom.
Gdy do szkół wprowadzono katechezę, wielu uczniów zapisywało się na nią ze względów pragmatycznych. Dziś, po reformie oświaty, z powodów pragmatycznych się wypisują.
Religia, której jest więcej w polskiej szkole niż chemii, fizyki czy informatyki, wydłuża i tak już przepełnione plany lekcyjne uczniów, którzy na nią nie chodzą.
W wielu polskich szkołach inauguracja roku szkolnego rozpoczęła się od mszy. Uczniowie szli na nie wraz z wychowawcami. W niektórych przypadkach do kościoła uczniowie mają iść 3 września, kiedy powinny się już odbywać normalne lekcje.
Objawów paniki nie ma: rodzice masowo nie wypisują dzieci z religii, nie zabraniają wyjazdów na kościelne kolonie. Ale coś się zmieniło. Jest nagły dystans wobec księży, ogólne skrępowanie.
Dziewczynka orzeczeniem Sądu Rejonowego została zmuszona do udziału w lekcjach religii, mimo że bardzo tego nie chce. Jej mamie zamarzyła się córka w białej komunijnej sukience. Pełnomocnik ojca właśnie zaskarżył postanowienie grodziskiego sądu.