Nauczanie religii odbierane jest przez katechetów jak istny krzyż pański i droga przez mękę. Księży prawie nie ma w publicznych szkołach. Przestali spełniać się w posłudze. Bo praca niewdzięczna, a dzieci zrobiły się trudne.
Tuż przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego w środowisku nauczycielskim dużo mówiło się o tym, że katecheci obawiają się wracać do szkół m.in. ze względu na hejt, który ich tam spotyka.
Samorządowcy przekonują, że miliony złotych, które idą na katechezę z budżetu samorządowego, w kryzysowych czasach można by przeznaczyć na pilniejsze potrzeby. Reakcja prawicy nie była trudna do przewidzenia.
Przygotowanie, jakie przyszli katecheci zdobywają w seminariach duchownych, trudno porównywać do wiedzy psychologicznej, dydaktycznej czy pedagogicznej, jaką muszą zyskać nauczyciele świeccy.
Nie znam powodów, które skłoniły Przemysława Czarnka do wprowadzenia obowiązku edukacji moralnej. Nie ma jednak znaczenia, czy za decyzją ministra stoi polityczny cynizm, religianctwo, czy głęboka i szczera wiara. Skutki będą jednakowo złe.
Katolickie treści wciskają nam wszędzie. Nie tylko na katechezie, ale na języku polskim czy historii – mówi Sandra, ósmoklasistka z Białegostoku.
I co zamierza w związku z katechezą minister Czarnek? Jego plany są w zasadzie sprzeczne z konstytucją i konkordatem i jako takie powinny być zakwestionowane przez sąd administracyjny. A nawet przez Trybunał Konstytucyjny.
W Łodzi został pobity rekord w wypisywaniu się z lekcji religii. Na ten przedmiot nie chodzi już prawie 80 proc. licealistów. Nieco lepiej jest w technikach i szkołach podstawowych, ale też szału nie ma. PiS i na to znajdzie sposób?
W wielu kwestiach związanych z oświatą wśród ugrupowań opozycyjnych ujawnia się potencjał do wspólnego przygotowania rozwiązań, a potem pracy nad tym, by stały się rzeczywistością. To jedna z pierwszych dobrych wiadomości dotyczących edukacji od dłuższego czasu.
Uchodźcy są wdzięczni za pomoc i często zapisując dzieci do przedszkola czy szkoły, podpisują wszystko, co zostanie im podsunięte – twierdzi Fundacja Wolność od Religii.