Tempo awansów bywało w tym związku ekspresowe. Lokalny biznesmen, który zasponsorował sztandar, ze stopnia kapitana wyniesionego z wojska od razu dostał podpułkownika, a jego żona majora.
W Przemyślu szykuje się rekonstrukcja przyjazdu do miasta cara Rosji. Jego Wieliczestwo Mikołaj II Romanow rzeczywiście był tu i w zdobytej Twierdzy Przemyśl. Ale choć to historia, czy warto ją dziś rekonstruować?
Larp to forma gry terenowej. Larpuje się po to, aby uciec od codzienności. Ale są też poważniejsze powody.
W ostatnich latach mamy prawdziwy wysyp pomysłów na manifestowanie uczuć patriotycznych. Dość nieoczekiwanie na czoło tej symbolicznej ofensywy wysuwa się motyw husarii.
Moda na odtwarzanie dziejów osiągnęła w Polsce rozmiary bitwy pod Grunwaldem. Przed doroczną rekonstrukcją starcia piszemy, kto szykuje uczestnikom odzież, zbroje i namioty. I jak z tego żyje.
Dziś z bolesną przeszłością oswajają nas miłe gadżety: kubek z czołgiem, przytulanka z pola bitwy, klocki z uśmiechniętym powstańcem. Od gadżetyzacji historii nie udaje się uciec.
Polskich rekonstruktorów formacji wojsk niemieckich uwiera społeczne niezrozumienie. Przecież, żeby była bitwa, ktoś musi być Niemcem.
Amatorskie rekonstrukcje głośnych bitew są coraz popularniejsze, wywołując zarówno zachwyt, jak i sprzeciw. Nie tylko w Polsce.
Grupy rekonstrukcji historycznej to nie tylko folklor i zabawa, jak często pokazują media. Uczestnictwo w nich staje się czasem sprawą najważniejszą w życiu.
Słynna czarownica to skarb promocyjny dla miasta. Zwłaszcza jeśli przed wiekami spektakularnie spłonęła na stosie.