Nie było sensacji w drugiej turze wyborów prezydenckich w Turcji – urzędujący prezydent Recep Tayyip Erdoğan zdobył ponad 52 proc. głosów i utrzymał stanowisko na kolejne pięć lat. To duży cios dla opozycji i ważna lekcja dla Zachodu.
Erdoğan i jego ludzie już nawet nie próbują ukrywać swoich seksistowskich poglądów. Prezydent wielokrotnie przekonywał, że równość kobiety i mężczyzny jest „sprzeczna z naturą”. A jeden z jego ministrów całkiem niedawno stwierdził, że kobiety nie powinny śmiać się zbyt głośno w miejscach publicznych.
W pierwszej turze tureckich wyborów prezydenckich wygrał Recep Tayyip Erdoğan. Czy w dogrywce, 28 maja, zwycięstwo odbiorą mu kobiety?
Po przeliczeniu 95 proc. głosów i w kontrze do przedwyborczych sondaży Recep Tayyip Erdoğan pokonał kandydata opozycji Kemala Kilicdaroglu. Nie uzyskał za to wymaganej większości, więc Turcję czeka dogrywka za dwa tygodnie.
Nawet jeśli Erdoğan straci władzę w niedzielnych wyborach w Turcji, autorytarne państwo, które stworzył, może przetrwać, bo okaże się wygodne dla jego ewentualnego następcy.
Demokracja, jeśli właściwie funkcjonuje, nie może być oparta na kłamstwie i go eksportować – bo ono prędzej czy później zostanie ujawnione – mówi prof. Sergei Guriev, profesor ekonomii na Sciences Po w Paryżu, współautor książki „Spin dyktatorzy. Nowe oblicze tyranii w XXI wieku”.
Trzęsienie ziemi obróciło część Turcji i Syrii w gruzy, naruszyło też newralgiczną geopolityczną układankę. I pod znakiem zapytania stawia przyszłość kluczowego gracza, tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana.
Niszczycielskie trzęsienie ziemi może zakończyć ponaddwudziestoletnią epokę rządów Recepa Tayyipa Erdoğana. Już wkrótce, podczas wyborów parlamentarnych i prezydenckich, Turcy mogą mu pokazać czerwoną kartkę.
Nie sposób zrozumieć historii tureckich miast i tureckiej urbanizacji bez gecekondu (czyt. geczekondu). Te małe, przysadziste domki z metalowymi drzwiami i niskim dachem pojawiły się wokół Stambułu i Ankary pod koniec lat 40. I od lat wpływają na władzę.
Recep Erdoğan pozostaje nieugięty w sprawie akcesu Szwecji do NATO, a sytuację zaogniają ostatnie incydenty: powieszenie jego kukły przed ratuszem w Sztokholmie i publiczne spalenie Koranu. Finlandia też już się niecierpliwi.