Niedawno na łamach „Gazety Wyborczej” ukazał się apel grupy reżyserów filmowych do KRRiTV oraz Sejmu i Senatu w sprawie wstrzymania emisji programu pt. „Amazonki”, którego rozpoczęcie Polsat zapowiedział na 8 lipca br. „Polityka” zwróciła się do Juliusza Machulskiego, który nie podpisał się pod listem, o skomentowanie jego stosunku do reality show.
Wyluzowany Janusz Dzięcioł powtarza do kamery, że nie lubiłby siebie, gdyby się zmienił, dlatego się nie zmieni, chociaż kto wie, co sława przyniesie. Szołbiznes, mówią ludzie, jest jak walec, każdego rozgniecie, każdą głębię duchową zniweluje. Czy normalny człowiek po wygraniu bardzo popularnego programu telewizyjnego może z wygranym półmilionem złotych w kieszeni wrócić do bloków, do pracy?
Studniowa obecność Wielkiego Brata wywołała na polskim rynku telewizyjnym spory zamęt. Widzowie przyjęli go z nieoczekiwanym entuzjazmem, ze znacznie mniejszym – rywalizujące z TVN stacje telewizyjne.
W niedzielę 17 czerwca, po 106 dniach ostatnia trójka uczestników „Big Brothera” opuściła tłumnie oblegany dom odosobnienia w podwarszawskim Sękocinie. Wygrał 48-letni Janusz Dzięcioł, komendant straży miejskiej ze Świecia i odebrał od TVN czek na 500 tys. zł.
Kończy się pierwsza polska edycja Wielkiego Brata. TVN zrobił na programie świetny interes. I jak to bywa przy każdym udanym biznesie, aby ktoś zarobił, ktoś musiał zapłacić.
Bernard Pivot to we Francji mniej więcej ktoś taki jak Marcel Reich-Ranicki w Niemczech, w Polsce nie ma odpowiednika. Próbował go podrobić Mirosław Chojecki, który rozsadzał socjalizm w latach 70. książkowym, niezależnym obiegiem wydawniczym, obecnie producent telewizyjny. Podróbka w wykonaniu Chojeckiego zakończyła się fiaskiem. I wielka szkoda, bo zasługi Pivota dla upowszechniania mitu wielkiej literatury są we Francji przeogromne i ktoś taki przydałby się również w Polsce.