Czy do chorego z gorączką powinna w nocy jeździć karetka pogotowia? W Warszawie musi, bo nocna i świąteczna pomoc lekarska to fikcja.
W karetce pogotowia wozi się wszystkie bóle, nieszczęścia, samotności, śmieszności. Bo pogotowie ratunkowe dopada człowieka w jego życiowym kontekście, choć jemu może się wydawać, że właśnie został z kontekstu wyrwany.
Nie pomoże zapowiadana ustawa o ratownictwie medycznym, choćby najlepsza, jeśli nie zmieni się nastawienie środowiska lekarskiego do tej specjalizacji. Pilnych zmian wymaga też kształcenie ratowników.
Uchwalona przed pięcioma laty ustawa o Państwowym Ratownictwie Medycznym jest jak wymagająca reanimacji pacjentka, która nie może doczekać się na przyjazd karetki pogotowia. Minister zdrowia obiecuje, że wyśle do niej zespół najlepszych ratowników. Co zastaną na miejscu, gdy już dojadą?
Aby w Polsce przeżyć zawał, trzeba go zaplanować we właściwym miejscu i o właściwej porze – najlepiej w sąsiedztwie czynnej pracowni hemodynamicznej. Mamy ich w kraju 60, do pierwszej ligi należy zaledwie 27.
Afera w łódzkim pogotowiu, jeśli oddzielić od niej posądzenia lekarzy i sanitariuszy o celowe uśmiercanie pacjentów – co musi dopiero udowodnić śledztwo – nie jest pierwszym ujawnionym przypadkiem podejrzanych relacji między firmami pogrzebowymi a placówkami medycznymi. Po raz pierwszy jednak sprawa nabrała tak wielkiego publicznego rozgłosu. Oby jej się przysłużył.