W największym śledztwie w historii dziennikarstwa pojawiają się nazwiska byłych i obecnych przywódców politycznych, wpływowych biznesmenów, monarchów i celebrytów. Pozostaje pytanie, czy te publikacje cokolwiek zmienią.
Wreszcie, po dekadach sporów, ma być wprowadzony globalny podatek od międzynarodowych korporacji. Polska na razie jest przeciw.
Kolejny wyciek dokumentów z rajów podatkowych zakończy się jak poprzedni – niczym konkretnym. Wielcy tego świata głośno się oburzają, a po cichu sami korzystają z tego równoległego systemu offshore.
Z panamskich papierów wyskoczył nieco już zapomniany Marek Profus. To dobry przykład, jak zmarnowaliśmy pierwsze pokolenie polskiego biznesu.
Kwity z Panamy obnażają działanie największego na świecie imperium finansowego, które wymknęło się już spod demokratycznej kontroli i traktuje Wielką Brytanię jak przybudówkę.
Trzy dni spóźnienia – tyle wystarczyło, by pozornie niekontrowersyjna ustawa uszczelniająca system podatkowy stała się orężem walki politycznej i trafiła na pierwsze strony gazet.
Walka z rajami podatkowymi to najnowsza moda polityczna w Europie. Ich likwidacja ma rozwiązać problem głodu na świecie, ograniczyć korupcję i samowolę korporacji, zwiększyć wpływy podatkowe i uratować karierę prezydenta Francji. Remedium to czy kit?
O rajach podatkowych słyszał każdy. Ale, poza miłośnikami krzyżówek, kto potrafi wymienić ich nazwy lub wskazać na mapie, dokąd bogacze uciekają ze swym kapitałem?
Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) opublikowała czarną listę 35 krajów i terytoriów zależnych, gdzie najłatwiej zakładać podejrzane spółki, czyścić brudne pieniądze i unikać płacenia podatków. Jest to – być może – wstęp do pierwszej zorganizowanej akcji międzynarodowej wymierzonej przeciw tego rodzaju praktykom. Dotychczas politycy narzekali, a raje finansowe kwitły, bo trudno z nimi walczyć w czasach globalizacji rynków finansowych, wszech-obecności Internetu i rosnącej swobody przepływu kapitałów.