W eterze panowałby spokój i porządek, gdyby nie Bielsko-Biała – prawdziwe siedlisko piratów. Średnio 150 skarg rocznie dotyczących zakłóceń. Co drugi dzień. A bywały lata, że wpływało ich i ponad 500.
Świat stał się piekielnie głośny, nie tylko z powodu „hałasu przemysłowego”, ale również ze względu na hałaśliwość przemysłu kulturalnego. Kto wie, czy nie bardziej głośna niż reszta świata stała się też Polska, gwałtownie nadrabiająca w ostatnich latach zapóźnienia w dziedzinie technologii medialnych – radiofonii, telewizji i fonografii.
W ubiegłym tygodniu („Pocztmajstrzy”, POLITYKA 7) opisaliśmy, jak ZChN przejmuje kluczowe stanowiska w resorcie łączności. Dzisiaj ciąg dalszy; o mianowaniu nowego prezesa Państwowej Agencji Radiokomunikacyjnej Adama Kornatowskiego z ZChN. Wygasa bowiem wiele przyznanych kilka lat temu koncesji, zwłaszcza radiowych, zbliżają się wybory, a – jak się okazuje – głównym dysponentem przydzielającym narzędzia pracy w eterze jest wbrew zapisom konstytucyjnym właśnie PAR.
Od pierwszego stycznia powinny zamilknąć nadajniki UKF w dolnych pasmach częstotliwości, a zabrzmieć w górnych, ale podobnie jak cztery reformy sprzed roku i ta została przygotowana połowicznie: dla 250 nadajników zabrakło na razie miejsca na skali. Wojna w eterze, kiedyś prowadzona na płaszczyźnie ideologii, teraz przeniosła się na stosowniejszy dla nowych czasów grunt komercji: dla niektórych stacji radiowych może być wojną o przetrwanie.
Plenerowe imprezy RMF i Lata z Radiem przypominają objazdowy cyrk końca wieku. Przenośne sceny, tony sprzętu na TIR-ach, setki ludzi obsługi technicznej. Do końca lata spektakl codziennie w innym mieście, na widowni regularnie od 10 do 40 tys. ludzi. Olbrzymia, wędrująca po kraju maszyneria, po raz kolejny wprawiona w ruch przez sponsorów (w tym roku dominują browary i fundusze emerytalne) oraz speców od marketingu po to, żeby walczyć o słuchacza. Ma być miło, głośno, a na dodatek - darmowo.
Był czas, kiedy w radiu pracowali prezenterzy, modne piosenki nazywały się przebojami, zaś amatorzy radia byli słuchaczami. Dziś - za sprawą komercyjnych rozgłośni radiowych, które funkcjonują na naszym rynku od dziesięciu lat - za konsoletami siedzą didżeje, grający pałerpleje i dżingle dla targetu.