Marazm futbolowego sezonu ogórkowego przerwał prezes PZPN Zbigniew Boniek. Zdecydował on o dymisji Jerzego Brzęczka z funkcji trenera reprezentacji.
Prokuratura, służby i media spoufalone z obozem rządzącym podkładają bombę za bombą pod rządzony przez Zbigniewa Bońka PZPN. Czy któraś eksploduje? I kto na tym może skorzystać?
„Polityka” dotarła do pisma przedstawionego w związku z wejściem CBA do siedziby Polskiego Związku Piłki Nożnej. Co śledczy biorą pod lupę?
Gdyby piłkarze mieli dobrych doradców, sami by rezygnowali z części zarobków, bo za chwilę klub może obciąć im więcej – mówi mecenas Jacek Masiota, kiedyś członek zarządu PZPN.
Właściwie nie ma sensu wymieniać, co zostało zawieszone, przełożone lub odwołane. Swoiste szczęście mają ci, którym można było ogłosić koniec sezonu.
„GOOOOOOOL! To już jest pogrom! Prowadzimy z Izraelem 4:0!” – taki post opublikował PZPN na swoim profilu facebookowym. Rzecznik związku po zwróceniu uwagi: „Jeśli mielibyśmy takie podejście, to nie moglibyśmy używać słowa »spalony«”.
Przypływ w polskim futbolu nie podnosi wszystkich łodzi. Kasa PZPN pęcznieje, ale lokalne kluby ledwo wiążą koniec z końcem.
Aspirujący do władzy w PZPN biznesmen Józef Wojciechowski usiłował obalić Zbigniewa Bońka, korzystając z patentu sprawdzonego ostatnio w polityce.
Kuriozalność kandydata opozycji przesądziła o wynikach wyborów na prezesa PZPN.
Polski Związek Piłki Nożnej nigdy nie był równie bogaty jak teraz. Środowisko oczekuje, że ten dobrobyt spłynie na całą dyscyplinę.