Opozycja ma dziś obowiązek, by mówić, wołać, o zagrożeniu dla osobistych wolności i praw, jakie każdemu z nas niesie „ruskie państwo” PiS.
Ta kampania będzie przede wszystkim grą emocji, a nie racji i księgowych kalkulacji.
Oglądaliśmy partyjny spektakl, który można śmiało zatytułować „Król Ula”.
Maciej Świrski razem z Przemysławem Czarnkiem są dziś jak dwa rozgrzane miecze w toczonej przez PiS wojnie z wolnością słowa, opinii, badań, prawem do krytyki i kontroli władzy – fundamentalnych zasad demokratycznego porządku.
„Inteligentne formy życia, łączcie się!”. A przynajmniej się nie kłóćcie.
Kiedyś prezes PiS zdefiniował swój sposób pojmowania i sprawowania władzy: bez żadnego trybu. Już ósmy rok takie oto mamy motto.
Jeśli przy takiej dysproporcji sił jest jakaś szansa na zwycięstwo, to tylko jeśli sami wyborcy opozycji mocniej włączą się w kampanię. Stawka jest zbyt duża, aby wszystko oddać w ręce nielicznych działaczy demokratycznych partii i oceniać z boku, jak sobie radzą. Opozycja to my.
Polityczny poker jeszcze się nie skończył. PiS gra powyżej swoich kart.
Nie pierwszy raz – mówiąc prosto – opozycja zaliczyła doła, ale ten był zdecydowanie za głęboki. Demokratyczny, proeuropejski „sojusz czterech” wciąż może wygrać – trochę optymizmu.
Widać, że w tej kampanii nie chodzi o żadne niuanse programowe, ale o podziały grube i proste jak cep.