Po „sukcesie brukselskim” konflikt Kaczyński–Tusk, przez dekadę organizujący polską politykę, nabrał nowego, międzynarodowego wymiaru.
Czuliśmy przez ten weekend nie tylko ogromną sympatię do naszej gazety i zespołu, ale także dojmującą, niezaspokojoną potrzebę spotkań, rozmowy, dzielenia się myślami i emocjami.
Komentująca okoliczności wypadku konferencja prasowa min. Mariusza Błaszczaka mogłaby żywcem trafić do kabaretu „Ucho prezesa”, gdyby nie w sumie dramatyczne okoliczności.
PiS wydaje się przekonany, że „w Europie każdy walczy tylko o swoje interesy”.
To, co Jarosław Kaczyński zasiał w głowach swoich podwładnych, obficie zebrał podczas gali.
Amerykański populizm jest przede wszystkim niebezpieczny dla świata, także tego, w którym ostatnio umościliśmy sobie miejsce; nasz – głównie dla nas samych.
Już dawno nic tak nie rozbawiło Polaków jak drobne i w gruncie rzeczy niewinne przejęzyczenie min. Waszczykowskiego o karaibskim państwie „San Escobar”.
Im bardziej PiS ma jednego szefa, tym bardziej opozycja żadnego.
W tym wydaniu POLITYKI zapraszamy do naszej tradycyjnej noworocznej zabawy „w proroka”, gdzie każdy może zaryzykować własne przepowiednie, choćby takie, czy równo za rok pani Beata Szydło będzie nadal premierem, Donald Tusk szefem Rady Europejskiej, a pani Le Pen prezydentką Francji.
Co roku życzymy Państwu i sobie Wesołych Świąt – więc i tym razem, jak najbardziej – choć jakoś mi trudno wyobrazić sobie tegoroczną wesołość.