Kiedy w Sejmie szykowano narzędzia do rozprawy z Sądem Najwyższym, przed Sejmem doszło do przykrych incydentów.
Tusk ma rację, że on i prezes nadal najlepiej symbolizują „dwie Polski”, zmierzające do niechybnego, oby tylko wyborczego, starcia.
Sąd Najwyższy nie ma żadnych kompetencji ani interesów, aby podważać jakiekolwiek „reformy PiS”, jest jedynie strażnikiem procedur i prawa.
W oczekiwaniu na dalszy rozwój wypadków warto się może zastanowić, jaki będziemy mieli ustrój, kiedy już PiS osiągnie, co zamierza: pełnię władzy wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej.
W deklaracji z Mesebergu znalazło się kilka propozycji istotnie zmieniających znaną nam unijną konstrukcję i mechanikę.
Strategia „będziemy nieznośni” jest chyba tym, co najlepiej odpowiada temperamentowi i usposobieniu prezesa Kaczyńskiego.
Chyba żaden wcześniejszy rząd III RP nie miał tak słabej pozycji po obu stronach Atlantyku.
Ostatnie lata nie tyle zatarły różnice między dawną i nową Unią, ile je wyostrzyły i pogłębiły. Poszło głównie o sprawy polityczne.
Patrząc na „spór wokół niepełnosprawnych”, sami możemy ocenić, jak daleko zaszliśmy już na ścieżce do ciężkiej niewydolności polskiego państwa.
Bez względu na to, jak i kiedy skończy się sejmowy protest, mała, zamknięta w opustoszałym Sejmie grupka ludzi mimowolnie stała się już symbolem polskiej oblężonej demokracji.