Rozważania o składkach na ZUS w czasie, kiedy decyduje się przyszłość praworządnego państwa, to tylko złudzenie normalności.
Aż dziw, że kampanijne hasło partii nie brzmi po prostu: kto nie w PiS-ie, niech boi się.
Jutro może być lepsze, ale – trzeba powtarzać – może też być dużo, dużo gorsze.
Opozycja – przy całej swojej niezborności, zróżnicowaniu i liberalnemu „rozmemłaniu”, nie jest skazana na wyborczą porażkę.
Skandal w Ministerstwie Sprawiedliwości to nie incydent, ale jądro systemu konsekwentnie budowanego przez Jarosława Kaczyńskiego.
Sama Platforma, wraz z drobnymi przyległościami, nie wygra z PiS.
Obserwowaliśmy przez cztery lata, jak parlament zmienia się w karykaturę, arenę dla sztuczek i błazenady.
PiS w tej kampanii nie epatuje jakąś nową wersją IV RP, wizją przyszłego państwa – tu wystarczają komunały.
Naprawdę bardzo potrzebny byłby w tej kampanii, oficjalny lub nie, pakt o nieagresji środowisk i ugrupowań opozycyjnych.
Nie ma wielkiej koalicji, ale wielkiego nieszczęścia też nie ma.