Druga kadencja PiS, zanim się na dobre zaczęła, zapowiada przede wszystkim trwanie przy władzy i korzystanie z jej dóbr.
Najwyraźniej standardy demokracji trzeba teraz odzyskiwać cichaczem, żeby nikogo nie urazić i nie znudzić.
Morawiecki maszeruje dziarsko ku centrum z Banasiem, Pawłowicz i Piotrowiczem.
Nadchodzi czas wielkiej ściemy, zacierania śladów, mylenia tropów.
Tusk sam odchodzi. Kaczyński też powinien odejść.
Prezydenckie starcie Tuska z Dudą byłoby wreszcie realną konfrontacją Polski europejskiej z pisowską, prawdziwego polityka z zastępcą.
Demokracja to nie tylko wolne wybory.
Polska polityka na nowo ruszyła z miejsca.
Nie wybieramy zwycięzcy kampanii, ale własną przyszłość.
Może na koniec kampanii warto, żeby opozycja, chociaż na chwilę, wywikłała się z licytacji na obietnice.